No, z grubsza ogarnięte. Więcej nie mam siły. Kiedy mam, na szczęście dość rzadko, na 5-tą rano do pracy, to muszę wstawać jakieś kwadrans po trzeciej w nocy. Jak dla mnie, to ciut wcześnie

. W starym mieszkaniu mogłam później, bo do pracy miałam minutę drogi, ale teraz to kawał dojazdu.
Tenia pojadła swojej suchej, rozdarła się, że nie dostała kuraka tak jak reszta, potem się wykąpała, i teraz spaceruje w pieluszce. Mam nadzieję, że w końcu załapie, że pieluszka to dla niej przepustka do swobodnego łażenia po mieszkaniu i przyzwyczai się. Teraz jeszcze zakładanie oprotestowywane, ale potem zaraz spokój. Jak pozwiedza i spokojnie ułoy się, to wymiziam ją, i jakoś tak mimochodem dam zastrzyk.
Nie wiem, czy sobie wmawiam, ale wydaje mi się, że jej mocz na podkładzie mniej śmierdzi, no i krwi nie widać. Czyżby już antybiotyk zaczynał działać?
Problem mam trochę z odparzeniami na Teninej pupci, tzn. odbycik lepiej zagojony, ale ta druga część wciąż mocno podrażniona, mimo smarowania, czasem nawet odrobina krwi się pokazuje, takiej świeżej, nie z moczu. A smaruję kilka razy dziennie. Może mocz bardzo ostry z powodu tego stanu zapalnego i jak się podleczy to będzie lepiej
Na pierwszej stronie do wydatków wciąż dopisuję aktualności. Nivalinu na razie nie kupuję bo mi został z ubiegłego roku po biedniusiej Misiuni. A dwie ampułki dostałam od doktora. Czyli razem 7 zastrzyków na razie mamy. Poza tym doktor z nas nie zdarł za co bardzo jestem mu wdzięczna. Chyba tego nie przeczyta, bo wątpię zeby tu zaglądał, ale napiszę.