czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 11, 2010 21:47 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

mio pisze:JAK MOZNA TRAKTOWAC KOTA JAK KOGOS ROWNEGO CZLOWIEKOWI? pozwalac mu na wiecej niz rozpuszczonemu dziecku? cieszyc sie, ze leje w posciel? mowic, ze kiedy zdechnie, to odchodzi za teczowy most?

czy takie po prostu lubienie kota, bez wpadania w euforie, wchodzi w rachube?


Można... głównie dlatego, że dają nam to, czego potrzebujemy, kiedy ludzie zawiedli.

A jak to jest z odchodzeniem - sama zobaczysz, jak Twoje koty urosną, zestarzeją się i staną na brzegu wieczności... sama ocenisz czy trzeba powiedzieć, że zdechły czy odeszły za tęczowy most. Nie sądzę, że teraz ktoś będzie Ci w stanie to wytłumaczyć.

Swoje koty lubię. Jak mi się coś nie podoba - informuję je o tym. Koty szanują moje granice, a ja szanuję ich granice. Zaprosiłam je do swojego domu, a więc tym samym zobowiązałam się do zaspokajania ich potrzeb. Jeśli zdarzy się im kiedykolwiek załatwić poza kuwetką - nie będę się cieszyć, ani wpadać w złość. Postaram się ustalić dlaczego tak się dzieje i rozwiązać problem.

Nie ma w tym euforii, a przynajmniej tak mi się wydaje.
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 12, 2010 8:17 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

powoli wiele rzeczy do mnie dociera

moze byc tak, ze koty i ja potrzebujemy jeszcze czasu, zeby sie dotrzec. czasami jest fantastycznie- glaszczemy sie, przytulamy, grzbieciki wyczesane, mordki najedzone najwymyslniejszymi frykasami- komunia dusz

ale przychodza momenty, kiedy wszysko widze w najczarniejszych barwach, sa to: siki na kanapie, pazury na skorzanym meblu (oszczedzalismy na niego rok), rachunek od weterynarza na 600 PLN- w takiej kwocie zamknelo sie tydzien temu leczenie obu dam (sa u mnie od 21 sierpnia), ukochane kwiaty wydarte z calkiem przyjemnych doniczek- calosc na podlodze w formie znanej jako 'drobny mak', itp, itd

tak czy siak, krolem mojego domu pozostaje moj syn, wicekrolem maz, a ja tuz po nich, a ZA NAMI I NASZYMI POTRZEBAMI koty. nie wyobrazam sobie poswiecac kotom wiecej czasu niz rodzinie, a czasem z postow na miau wynika, ze ktos spedzil na lapaniu kotow caly dzien- co wtedy robila rodzina?? czekala?? jej- to dla mnie NIE PO JE TE

@ PcimOlki :mrgreen:
Nie rozumiem dlaczego miałbym przyjaciela nie traktować jak równego sobie.
Nawet kobietę tak traktuję.

to i tak pieknie, ja tam z kobietami baaaardzo ostroznie :wink:

mio

 
Posty: 85
Od: Śro sie 18, 2010 16:03

Post » Wto paź 12, 2010 8:36 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Tak nakreślonym stereotypem polskiej rodziny rzeczywiście wywołujesz u mnie czarne wizje frustracji.
Dlatego zgadzam się: z kobietami ostrożnie jak z granatem. Tylko rozerwać się.
:wink:

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 12, 2010 8:41 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Miałam kiedyś dosyć poważną sprawę/zabieg.
Doczołgałam się do domu.Mąż którego miałam jeszcze wtedy na stanie miał moje samopoczucie w doopie samej.Bo wg niego ja byłam niezniszczalna więc po co się pochylić.
To koty mnie obłozyły sobą.To koty mnie grzały.
To koty przy każdym ruchu patrzyły mi w oczy badawczo
Od człowieka tego nie dostałam


A co do królowania twojego syna
To się nadaje do psychologa ale może się otrząsniesz
Bo centrum Twojego swiata powinnaś byc Ty
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 12, 2010 8:55 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

mio pisze:witam,

baaardzo jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat.

mam 2 koty adopotowane od magaaaa- Charlie (Szarotke, Szarlotke, Karoline, Dmuchawca, Zezulca, itd.) oraz Terry (Fizie, Fruzie, Tereske, Srajtka, Chorutka). naprawde lubie moje koty- karmie, miziam, ganiam, przekonuje do dobrego :wink: , lecze, bo szczegolnie maluch choruje mi i choruje, ale jednego nie rozumiem- JAK MOZNA TRAKTOWAC KOTA JAK KOGOS ROWNEGO CZLOWIEKOWI? pozwalac mu na wiecej niz rozpuszczonemu dziecku? cieszyc sie, ze leje w posciel? mowic, ze kiedy zdechnie, to odchodzi za teczowy most?

czy takie po prostu lubienie kota, bez wpadania w euforie, wchodzi w rachube?


Rozpuszczone dzieci są najgorszym tworem na tym świecie - im właśnie można pozwalać na jak najmniej. To tak na marginesie.
Nie cieszę się gdy kot puści pawia na dywan, nie cieszę się gdy Mała po raz kolejny zerwie zasłony z karnisza - gdyby to zrobiło dziecko, wierz mi....też bym się nie cieszyła - bo jakoś nie widzę ku temu powodów w tej sytuacji.

A co do zdychania...zdychają tylko źli ludzie, reszta istnień, odchodzi...i takie jest moje zdanie na ten temat.


BarbAnn pisze:Miałam kiedyś dosyć poważną sprawę/zabieg.
Doczołgałam się do domu.Mąż którego miałam jeszcze wtedy na stanie miał moje samopoczucie w doopie samej.Bo wg niego ja byłam niezniszczalna więc po co się pochylić.
To koty mnie obłozyły sobą.To koty mnie grzały.
To koty przy każdym ruchu patrzyły mi w oczy badawczo

Od człowieka tego nie dostałam


Pogrubiłam to co najważniejsze i wg mnie najistotniejsze w tej wypowiedzi. Gdy wielokrotnie osoba bardzo mi bliska/przyjaciele w ogóle nie zwracali na mnie uwagi, to nigdy nie dostałam czegoś takiego od kotów. Zawsze czekają na mnie w drzwiach ( ostatnio zauważyłam, że jak wracam do domu, to widzę o tej samej godzinie jednego z moich kotów w oknie, wypatrującego mnie :lol: ). Gdy wielokrotnie płakałam, zawsze miałam któregoś z puchatków koło siebie - nie...to nie ja je brałam na kolana, to one przychodziły do mnie, tak jakby chciały powiedzieć "nie martw się, jestem tu obok".

Domyślam się, że rachunki od weta mogą "boleć", ja ostatnio też dostałam po kieszeniu w związku z chorobą mojego kota, ale wiesz o czym myślałam,gdy płaciłam u weta?( mimo, iż samej jakoś super mi się nie przelewa ). Że pieniądze idą na zdrowie mojego przyjaciela.

Przeżyłam i podrapane drzwi i podrapaną kanapę ( za która musiałam spłacać właścicielowi kasę ) i wiele innych rzeczy...ale to tylko materialne rzeczy, które kiedyś i tak się zniszczą ( no, chyba żeby ich w ogóle nie używać ).

Kot to dla mnie przyjaciel...taki najprawdziwszy, od serca...

i tego Ci życzę, żebyś kiedyś właśnie tak pomyślała o swoich puchatkach :ok:
Ostatnio edytowano Wto paź 12, 2010 9:11 przez Mereth, łącznie edytowano 1 raz

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 12, 2010 9:08 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Ja jakoś nie analizowałam tego w ten sposób (chodzi o treść pytania w pierwszym poście). Ja po prostu kocham koty. "Stało " mi się to w sumie od niedawna. Od jakiegoś trzeeciego tymczasa. No, ale my nie mieliśmy nigdy rozpieszczonych do granic możliwośći kotów... Raczej same, gł. schroniskowe biedy i może dlatego tak mi ich żal...
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Wto paź 12, 2010 9:15 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

mio pisze:witam,

baaardzo jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat.

mam 2 koty adopotowane od magaaaa- Charlie (Szarotke, Szarlotke, Karoline, Dmuchawca, Zezulca, itd.) oraz Terry (Fizie, Fruzie, Tereske, Srajtka, Chorutka). naprawde lubie moje koty- karmie, miziam, ganiam, przekonuje do dobrego :wink: , lecze, bo szczegolnie maluch choruje mi i choruje, ale jednego nie rozumiem- JAK MOZNA TRAKTOWAC KOTA JAK KOGOS ROWNEGO CZLOWIEKOWI? pozwalac mu na wiecej niz rozpuszczonemu dziecku? cieszyc sie, ze leje w posciel? mowic, ze kiedy zdechnie, to odchodzi za teczowy most?

czy takie po prostu lubienie kota, bez wpadania w euforie, wchodzi w rachube?


---------------
Można traktować zwierzę jako równe człowiekowi..Więcej powiem-ja traktuję naszego psa jako lepszą istotę niż człowiek!To nasz Przyjaciel-nie opowie niczego innym..Jak jestesmy smutni-przyniesie piłeczkę,jak moja żona płakała-zębami delikatnie starał się rozerwać dłonie i lizał po rękach..Jak było niebezpiecznie-wręcz zagrożenie życia mojej małżonki-on jej bronił i śmiem powiedzieć,że uratował życie!
Zdechnie?Zdychają tylko żli ludzie-zwierzęta umierają!Nasi Przyjaciele umierają..
Moja teściowa zawsze twierdziła,że pies to niewolnik miłości-wszystko wybaczy,wszystko zrozumie,bo kocha..
A o kotach mówiła,że to zwierzę z godnością..
----------------
A wcześniejsza wypowiedz,że nawet kobiety tak ktoś traktuje-nie jest śmieszna.Jest wstrętna.I przypomina mi dowcip-dlaczego mężczyna nosi krawat..Ten sam poziom..
Waldemar
Elżbieta
 

Post » Wto paź 12, 2010 9:27 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

mio pisze:tak czy siak, krolem mojego domu pozostaje moj syn, wicekrolem maz, a ja tuz po nich, a ZA NAMI I NASZYMI POTRZEBAMI koty. nie wyobrazam sobie poswiecac kotom wiecej czasu niz rodzinie, a czasem z postow na miau wynika, ze ktos spedzil na lapaniu kotow caly dzien- co wtedy robila rodzina?? czekala?? jej- to dla mnie NIE PO JE TE


Rodzina wtedy łapała ze mną, to znacznie ciekawsze zajęcie niż rodzinne spacerowania po galerii handlowej czy siedzenie przed TV :mrgreen: I można się dotlenić, co po całym tygodniu w biurze/szkole :wink:

Duża von Focha

 
Posty: 1859
Od: Śro kwi 29, 2009 14:04
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 12, 2010 9:37 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Nie przedkładam dóbr materialnych nad uczucia do moich kotów. Co mi po skórzanej kanapie jeżeli siedząc na niej nie poczuję bliskości moich kotów, które prześcigają się w tym żeby ulokować się na moich kolanach albo śpiąc na niej nie usłyszę kołysanki - mruczanki na dobranoc. Wiele razy zdołałam się przekonać , że koty są lepsze od ludzi . Nie liczę ile wydałam na ich potrzeby , cieszę się z tego co zyskałam.
Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy

FeminaLaboriosa

 
Posty: 285
Od: Pt lip 23, 2010 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 12, 2010 10:03 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Mereth pisze:(...) Przeżyłam i podrapane drzwi i podrapaną kanapę ( za która musiałam spłacać właścicielowi kasę ) i wiele innych rzeczy...ale to tylko materialne rzeczy, które kiedyś i tak się zniszczą ( no, chyba żeby ich w ogóle nie używać ). (...)


Dokładnie tak. Poza tym to kwestia organizacji. Jeśli mam ulubione rzeczy, czy kwiaty doniczkowe - po prostu je zabezpieczam przed kotami. Na zimę, kiedy koty przebywają więcej w domu, bardziej się nudzą i różne rzeczy mogą im przyjść do głowy - kwiatki wyjeżdżają do jednego pokoju, który zamykam przed wyjściem. Kwiatek największy jest zabezpieczony kołnierzem, a i tak czasami służy jako drapak :roll: Drapaczowi 2 razy powiedziałam, że nie można tak robić - jak jestem w domu nie drapie. Koty mają drapaki, które są też chętnie drapane.

I nie możesz powiedzieć, że Ty czy ktoś z Twojej rodziny czegoś kiedyś nie zniszczył... moja mama, jak przyjechała w odwiedziny, wywołała niewielki pożar, a teściowe nagminnie przypalają garnki :roll: Tak, że nie tylko kotu udaje się sprowadzić jakąś katastrofę.

A rodzina, tak jak to już ktoś napisał - nie jest "odłożona na później" - uczestniczy w tym co robię :P Wydaje mi się, że Twój Syn również zaangażował się w koty ...
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 12, 2010 10:39 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

alez tak :) moj syn kocha te dwie pannice a one go uwielbiaja.

mam z nim isc do psychologa, bo sie kochamy ponad zycie?? 8O BarbAnn. jestes niemila. kazesz milosci sie leczyc

a stereotyp polskiej rodziny :ryk: PcimOlki. ujmujesz mnie. wszystko mozna powiedziec o mojej rodzinie, ale nie 'STEREOTYPOWA'. ja po prostu nie jestem feministka :)

nie moge sie przekonac do tych informacji o kotach pocieszycielach, ogrzewaczach, itd. sa to fajne miziaki, wesole lobuzy, a przede wszystkim piekne i dumne stworzenia, na ktore patrze z zapartym tchem. ale zaufania do nich nie mam za grosz

mio

 
Posty: 85
Od: Śro sie 18, 2010 16:03

Post » Wto paź 12, 2010 10:47 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

mio pisze:nie moge sie przekonac do tych informacji o kotach pocieszycielach, ogrzewaczach, itd. sa to fajne miziaki, wesole lobuzy, a przede wszystkim piekne i dumne stworzenia, na ktore patrze z zapartym tchem. ale zaufania do nich nie mam za grosz


No tak :roll: przecież mogą nam przegryźć szyje w trakcie naszego snu, mogą nas zarazić wszystkimi chorobami świata ( bo my ludzie oczywiście zarazków nie przenosimy w ogóle :twisted: ) :roll:

Ja już w innym temacie zauważyłam, że nie pałasz miłością do tych zwierzątek, więc szczerze mówiąc jakoś mnie nie dziwi co tu czytam 8)

Cieszy mnie jedna rzecz, że pomimo tego, że koty są dla Ciebie jakąś tam podkategorią, to że jednak o nie dbasz i mam nadzieję, że tak będzie zawsze :ok:

Mereth

 
Posty: 12519
Od: Pon paź 01, 2007 10:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 12, 2010 10:50 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

A mnie serio-serio i bez złośliwości ciekawi, co masz na myśli pisząc o braku zaufania? Bo szczerze mówiąc, zaufanie trudno mieć do kogokolwiek (siebie nie wyłączając :wink: )...
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 12, 2010 10:51 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

Nie mieści mi się w głowie jak można mieć kota w domu i nie mieć do niego zaufania . Nie rozumiem tego. Zaufania to może nie miałabym do... pytona, no ale wtedy nie trzymałabym go po prostu w domu .
Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy

FeminaLaboriosa

 
Posty: 285
Od: Pt lip 23, 2010 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto paź 12, 2010 10:55 Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?

FeminaLaboriosa pisze:Nie mieści mi się w głowie jak można mieć kota w domu i nie mieć do niego zaufania . Nie rozumiem tego. Zaufania to może nie miałabym do... pytona, no ale wtedy nie trzymałabym go po prostu w domu .

No ale jakiego zaufania? W jakiej kwestii?
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], puszatek i 172 gości