» Pon paź 11, 2010 14:42
Re: czy lubienie kotow to cos nieprzyzwoitego?
Ja moją kotkę lubiłam bardziej niż znaczną większość ludzi, których znam, akurat nie umiem rozdzielać swojej sympatii wedle gatunku i człowiek nie ma dla mnie przewagi, tylko dlatego, że jest człowiekiem.
Jednak nie sądzę, żeby ktoś skakał z radości, bo kot mu sika czy niszczy meble. Po prostu łatwiej podzielić się tym na forum, obśmiać to, niż wpadać w szał. I zdrowiej dla psychiki. Dziecku można pozwalać albo nie, kot zazwyczaj nie zrozumie, więc pozwalanie można o kant d... potłuc.
Moją kotkę mogłabym uznać nawet za lepszą i silniejszą od człowieka, bo wstawała do kuwety, nawet gdy miała większość narządów niedomagającą. Jak już nie miała siły to szła na raty, po metrze. Oczywiście, gdy zobaczyłam, postawiłam jej kuwetę tuż przy posłanku, po co miała się tak męczyć. A fe, w pokoju. Spałam z nią przez równe dwa miesiące na podłodze, bo się bałam, że będzie czegoś potrzebowała. A obok ta kuweta...
A czy można tylko lubić? Pewnie, ale nie wyobrażam sobie wtedy, tego co musiałam przejść z moją odchodzącą czarnulą. Potulnego uprzątania wymiocin, kup i sików z podłogi, łażenia do weta codziennie i spędzania tam 3h, dawania tabletek czy kroplówek i nie wysypiania się. Nie umiem się poświęcać, gdy tylko lubię, a mnie czasem denerwuje. Nie umiem też nie poświęcać się, a patrzeć na cierpienie. A na początku, gdy ją wzięliśmy, nie znosiłam jej, czarna gryząca kulka.