Ok, dzwoniłam.
Streszczam sytuację: do Joluki zgłosiła się pani, która, wstępnie zainteresowana innym kotem, zwróciła uwagę na Okruszka, gdy okazało się, że kicia, o którą pytała, znalazła już dom.
Pani mieszka sama, w wynajmowanym mieszkaniu, w Markach pod Warszawą. Poszukuje kota niewychodzącego i o dużych gabarytach

Rozmawiałam z nią chwilę temu przez telefon, wg jej słów nie jest nowicjuszką jeśli chodzi o zwierzęta - przez większość życia po jej domu panoszyły się rozmaite psy i koty. Parę lat temu miała gwałtowny zwrot w życiu i została bez niczego, w tym i bez zwierząt (opisała mi dokładniej sytuację, ale myślę, że nie powinnam opowiadać wszystkich detali) i ostatnio dotarło do niej, że już nie chce, żeby jej dom był pusty. Wie dokładnie, jakie rzeczy musi kupić dla kota, wie, że potrzebny jest kontener, drapak, kuweta itd. Stwierdziła też, że zdarzało jej się mieć w dawnych dobrych czasach koty na tymczasie, podrzucane jej przez znajomego weterynarza i że wie, że kot się powoli oswaja i że nic na siłę - jak przychodziły nowe zwierzęta do jej domu, pozwalała im się oswajać z otoczeniem i czekała, aż same do niej przyjdą.
Okna ma nieosiatkowane, zdaje sobie sprawę, że przy kocie nie będzie mogła ich otwierać.
Powiedziała, że jest zdecydowana wziąć do siebie mojego arystokratę.
Co myślicie?