Drobna szaro-biała kotka (choć głowy nie dam sobie obciąć, że to nie jest młody kocurek

), młoda, myślę, że ma ok. roku? Kilkanaście dni temu pojawiła się w mojej okolicy, najpierw łudziłam się, że może po prostu jest kotem wychodzącym, ale okazało się, że sypia na drewnianych rusztowaniach przy remontowanych akurat sklepach

Albo komuś zginęła albo ktoś się jej pozbył. Kiedy karmiłam ją pierwszy raz to zanim zdążyłam wyjąć karmę z pudełka myślałam, że pogryzie mi rękę

W życiu nie widziałam tak wygłodzonego kota

Teraz karmię ją 2 razy dziennie więc nie jest już tak źle, kotka jeszcze wygląda na zdrową ale przy tych temperaturach pewnie długo nie wytrzyma. Nie potrafi znaleźć sobie schronienia, zazwyczaj widuję ją jak siedzi na ziemi pod krzaczkami, samochodami, wieczorami na rusztowaniach, ale remont się powoli kończy. Garnie się do ludzi, próbuje wchodzić do sklepów i oczywiście jest natychmiast przeganiana

Ja nie mogę jej w tej chwili zabrać do domu bo jedna z moich kotek fatalnie znosi dokocanie, a poza tym nie wyrabiam finansowo: mam 4 własne, 2 na tymczasie, w tym chorego na zapalenie płuc Ariego i jeszcze kilka, które stołują się u mnie na balkonie. Tak naprawdę nawet karmić jej nie powinnam, no ale co mam zrobić?



Wiem, że wszyscy są pozapychani ale może zdarzy się jakiś cud

Problem to okazja w przebraniu.