Zasikała Antkowe łóżko, wózek, rzeczy Młodego leżące na kanapie.
Przy okazji oberwało się obrusom, które miałam oddać koleżance. Czystym oczywiście.
Zazdrosna jest jak cholera. Wystarczy, że nie zajmę się nia, kiedy ona tego chce, to mam murowaną mokrą plamę. A na ogół domaga się uwagi, kiedy ja zajmuję się Antkiem. Wskakuje na kolana, kiedy siedzi na nich Młody. I udaje, że go nie widzi...
Czuję się sterroryzowana przez własnego Kota

Brakuje mi już cierpliwości, własnie zaczynam prać po kolei kołderki i kocyki Młodego.
A Antek jest cały szczęśliwy na widok Kotów, wyciąga do nich rączki i się smieje.
Koty mają go w d.pie...
Ech.
Załamana jestem.