GABRYSIA słodki brzdąc turbo miziak :) Już w DS!

u mnie już od paru dni miała śliczne to oczko, trochę mniejsze od drugiego, ale nieraz wcale tego nie było widać - a tu nagle jeden poranek, i o, całe załzawione :roll:

podobno już zawsze to oczko może być minimalnie mniejsz ale to jej wcale na urodę nie rzutuje.

może to stres przeprowadzki?? Koty są tak wrażliwe psychicznie że szok :roll:

Nie, jeszcze u mnie jej się tak oko załzawiło... Może to tylko chwilowe i zaraz przejdzie - ale dobrze, że Gabryśke niedługo wet zobaczy.

Dzień dobry

Gabi bardzo ładnie nockę przespała, wstała zadowolona dopiero razem z nami i oczywiście poranne ocieranko i mruczenie i kotek zadowolony :1luvu:

, a serce mojego męża podbiła podgryzaniem w nos :1luvu:

Dziś oczko ładniutkie :ok:

więc nie wiem od czego to zależy.
Jestem już w pracy i mimo, że po 2 dniach nieobecności mam dużo roboty, to cały czas myślę jak tam młoda w domu.
No nic, jak się zajmę pracą to dzień szybko zleci i już niedługo będziemy szaleć z Gabi :ryk:

Dzień dobry karmelita

Widzę, że Gabryśka już u was zadomowiona na 100% :lol:

Cieszę się bardzo, że wszystko dobrze u was, kicia szczęśliwa i wy też :wink:

Podgryzanie w nos jest słodkie, albo w uszy, ale mnie o lekki dreszcz niepokoju przyprawiały, czy przypadkiem się Gabi za mocno nie wgryzie :lol:

Super, że z oczkiem już ok - bałam się, czy przypadkiem coś niedobrego się tam nie zaczęło dziać.

smarti pisze:podobno już zawsze to oczko może być minimalnie mniejsz ale to jej wcale na urodę nie rzutuje.

jak dla mnie to oczko dodaje Jej uroku i czyni jeszcze bardziej wyjątkową

karmelita pisze:
smarti pisze:podobno już zawsze to oczko może być minimalnie mniejsz ale to jej wcale na urodę nie rzutuje.

jak dla mnie to oczko dodaje Jej uroku i czyni jeszcze bardziej wyjątkową

dokładnie tak samo powiedział mój TŻ, i dodał jeszcze, że nawet by wolał żeby to oczko już tak zostało takie inne

a tu przykład jak sie serce TŻ-tów zdobywa...

Słodkie

A ucho całe...? :ryk:

Mój został oficjalnie pierwszą mamusią Gabrysi, kiedy Gabi się do niego na jakies pół godziny przyssała :wink:

Gdybys smarti widziała to rozanielone spojrzenie mojego TŻ, gdy mi potem opowiadał jak to został mamą... :lol:

Wizyta u weta zaliczona. Gabi co prawda się sporo wierciła, ale była bardzo grzeczna i dała się obejrzeć :lol:

Dostała Atecortin do oczka i uszków i probiotyk na jelitka i bączki. Pan doktor powiedział, że może to kwestia zmiany jedzenia, ale ma strasznie zapchane jelita i ten probiotyk ma florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym poprawić. Jeśli chodzi o oczko, to ma zrośniętą lekko spojówkę z...hmm chyba trzecią powieką, ale maść ma poprawić stan oczka tak, żeby już nie łzawiło, uszka już prawie czyste, ale tę samą maść mam wpuszczać jeszcze, żeby wszystkie zapalenia się zagoiły. Jak się skończy tubka, czyli za jakiś tydzień idziemy na kontrolę.

super, dzięki karmelita za wieści

U mnie po powrocie od smarti Gabi praktycznie bąkali nie puszczała (a wcześniej to i owszem :wink:

), więc to może rzeczywiście zmiana karmy. Aha, uważajcie, żeby mała piła - u mnie miała cały czas miseczkę ze świeżą wodą, ale może z dwa razy tylko w niej wąsy zanużyła :roll:

Baaaaaardzo mało piła, czasem już w desperacji poiłam ją wodą prosto z ręki, coby mi się koteczek nie odwodnił...

No tak, jak się rano obudzimy przed naszą godziną wstania, to nie możemy się do siebie odzywać :lol:

bo jak tylko Gabi usłyszy choć słowo, to od razu włącza się miauk o treści "hurrra nie śpicie już :?:

hurra jedzonko :!:

hurra baw się ze mną :!:

" i nie ma już spania :ryk:

tak więc dziś zwlekłam się przed siódmą i po nasypaniu do michy zaległam jeszcze z kołdrą na krótką drzemkę w dużym pokoju :twisted:

A powitania po przyjściu z pracy są cudne, aż się chce wracać do domu :ok:

Nie sądziłam, że po 3 dniach Gabi będzie tak bardzo okazywać, że cieszy się z naszego powrotu :1luvu:

Aha, dziś przypaliłam sobie dwa wąsy :roll:

chyba już więcej nie będę wąchać świeczek :kotek:

ooo, wieści od Gabi

Cały dzien cierpliwie czekałam, i są!

U mnie w domu tez wszyscy chodzili po domu cichutko na paluszkach (jak jeszcze Gabrysia mieszkała w łazience), coby panny kici nie obudzić, bo wtedy to kooooooniec! Kocia syrena na całego - miauuu, miauuu, miauuuu! I tak aż do ochrypnięcia :roll:

Podanie szanownej królewnie śniadanka pod nos załatwiało sprawę tylko na czas pożerania chrupek, a potem znów miau!, miau!, miauuu!.... Ale kicia trzeba przyznać kochana, mogła nas wszystkich przecież budzić swoim miauuu! znacznie wcześniej, a nie czekać na jakiś znak ludzkiej aktywności :lol: