No to wróciliśmy z lecznicy...
Karmelek - panikarz i histeryk - darł buźkę przez całą drogę do.
W lecznicy też ubolewał, ale był tak zestrachany, że nie w głowie mu były jakiekolwiek ekscesy - leżał grzeczniutko i tylko się skarżył od czasu do czasu ( co w jego przypadku jest po prostu dzikim darciem japy

)...
Pani doktor obejrzała.
Nie ma jakiejś tragedii...
Z pysia capi. To fakt niezaprzeczalny.
Dziąsła podrażnione, ale leciutko.
Gardło czerwone nie jest ale jakieś takie nadwrażliwe...
Oczko jedno podpuchnięte...
Karmel dostał dwie kłujki - z antybiotyku i czegośtamjeszcze, a do domu kropelki do oczu.
Za 3 dni pokażemy się kontrolnie...
mam nadzieję, że gnojkowi przejdzie.
Teraz odreagowuje stresy i śpi w najlepsze
