"Bez takiej deklaracji nie bede zawracac glowy innym ludziom i ustawiac badan - nie mam czasu ani pieniedzy zeby nakrecac sprawe, z ktorej nic nie wyjdzie. Juz raz prosilas mnie o zalatwienie badan dla swoich kotow i nie skorzystalas z nich..."
Nie ma co sie obrazac...Wówczas nie widziałam wyjscia....jednak kiedy mój maz wział pozyczke to zrobilismy wszelkie badania i testy i szczepienia w jednym czasie i miejscuBez sensu było jechac na darmioowa morfologie do Warszawy(stresowac szczególnie Kizie, Twoja pupilke, kltóra na widok lekarza,slini sie i "odjezdza"-zawsze),a na testy i szczepienia wracac do Siedlec....Kiedy jechałyśmy z Kizia do Garncarza skorzystałam z pomocy i jestem Ci bardzo wdzieczna...
Jesli masz mozliwosc pomocy w załatwieniu specjalisty to jasne,ze skorzystamy z takiej szansy...Walczyłam o kota dzień i noc kiedy go zabrałysmy stamtad i szkoda nie dac mu szansy...Oprócz srania po katach i silnych ataków(nieregularnych)to fajny kotek jest...
Według oceny byłych opiekunów dr Uznańska stwierdziła,ze nic sie nie da zrobic,nie kazała nawet leków dawac...i powiedział,ze nie zna źródeł ataków...Moze aamms uda sie papiery odebrac...
Jesli zbierzemy pieniadze i najpierw zobaczymy wyniki z Białobrzeskiej mozemy spróbowac, przeciez NIC DO STRACENIA JUZ NIE MAMY, a wrecz przeciwnie...Przywioze Temidka ,jesli jest jakis cień nadziei...
Białaczkowe tez zyja, choc "wygodniej'było je uspic i nie wydawac pieniedzy na szczepienia pozostałych...Ja i tak podle sie czuje rozwazajac w ogóle eutanazje....kocham tego zasrańca....
Vega 013-leki doodbytniczo odpadaja całkowicie....niedawno zwieracze zaczeły pracowac...długo trwało nim sie "skurczyły"i wodą nie robi....Tabletki łyka....chociaz wiem,ze na watrobe wcale nie lepiej...to młody kotek jest...
Blue napisała:
"Odgryzienie sobie prącia (co on tak naprawdę ma uszkodzone - prącie czy napletek?) podczas ataku wcale nie jest mniej prawdopodobne niż odcięcie tegoż przez człowieka w ramach znęcania się nad kotem.
Jak ta okolica wygląda teraz?
Może już wcześniej tam coś się działo, może kocurek się wylizywał, to miejsce było podrażnione i stąd samookaleczenie?"
No taka wersje podali panowie...nie mam podstaw im nie wierzyc..tyle,ze wepchac oczodołów sobie chyba nie powinien....

Ja bacznie obserwowałam te ataki...on sie wygina do tyłu....Jak napisałam na wstepie, obrazenia wygladaja dziwnie.Gdybym miała jakikolwiek DOWÓD i była pewna co sie mogło stac dawno poinformowałabym odpowiednie władze.Jednak jak widzisz...szereg zdarzeń , zachowanie kota wskazuje,ze nie jest rózowo....Kot miał "odgryziony napletek...równo, precyzyjnie...Siusiak go bolał ,lizał sie....podskakiwał...Po lekach było lepiej...Na zblizenie reki atakował agresywnie,kulił sie....tak nie zachowuje sie domowy pieszczoch...teraz juz jest łagodny, wie,ze reka to dobroc i nie atakuje....
Co do ataków padaczki to wydaje sie ,ze podłoze jest urazu mechanicznego..tyle tylko,ze od poczatku było wiadomo,że zycie Temida jest nadal zagrozone
Blue...Ty mi powiedz tylko jedno...dlaczego przez TYLE miesiecy kotu nie udzielono pomocy specjalistycznej9tu mówie akurat tylko i wyłacznie o okulistyce...),przeciez gdyby oczyszczono te dziury po wepchanych gałkach nie byłoby smrodu, gnicia i bólu...Według mnie nieudzielanie pomocy jest znecaniem sie...On te dziury ciagle tarł...no i ktos tez moze stwierdzic,ze tarł, tarł i sobie sam wepchał i uszkodził.Ja mam kota bez gałek ocznych..on sobie dziur nie trze...nie swedzi go i nie boli.
Jestem ostatnia osoba jaka by kogos oskarzyła....raczej bronie ludzi...
Dokumenty miałam dostac do 10 sierpnia najpóxniej.....jest prawie październik...

_________________