Imbirek wczoraj chyba zbytnio przejął się misją wyłapania tych wszystkich myszek i pogonienia wszystkich piłeczek i po prostu nie miał czasu.

Dziś już mruczał leżąc z brzuszkiem do góry na moich kolanach.
Niesamowite są te kociaki. Od pierwszej chwili takie odważne. Nawet nie wpadły na to, że wypadałoby się chować na nowym terenie.

Niewiele trzeba, by odpalić ich traktorki. Zawsze biegną do ludzia.
Lilka chodzi za mną, żeby ją głasiać.

Na brzuszku ma cudne ciemne cętki na jasnym tle.