Cześć wszystkim
Mały włos a wróciłabym wczoraj z nową kotką - głupota ludzka jest porażająca
Pod ojca domem napadła mnie koteczka - śliczna, młodziutka tri kremowo-niebieska. Po prostu piękna, jeszcze takiej nie widziałam
Widziałam, że się próbuje dobijać do wszystkich kolejnych domów na ulicy miaucząc przeraźliwie, a że drzwi pozamykane, to podeszła do mnie i się zaczęła łasić, po czym się zapakowała na ręce i "idę z tobą"
Pomyślałam, że pewnie się zgubiła, może dała nogę komuś, więc wzięłam ją, żeby spytać ojca czy nie zna kociaka, bo to okolica dość kameralna, ludzie się znają.
No i się okazało, że kotka tatowej sąsiadki - wychodząca

Z bólem serca wypuściłam na ulicę, skoro ma dom, ale potem jeszcze z ojcem pogadałam i doszłam do wniosku, że jak ją jeszcze raz spotkam samopas na ulicy, to normalnie ukradnę i poszukam lepszego domu

I nie będzie z tym najmniejszego problemu, bo naprawdę wybitnie oryginalna kicia i straszny pieszczoch
To młoda koteczka, która najwyraźniej sobie na tej ulicy nie radzi, jest zbyt ufna skoro obcym się pcha na ręce. Zresztą to dzielnica domków, a kota nawet nie umie się trzymać części ogrodowej, tylko po ulicy wędruje. Nigdy tam nie widziałam dzikiego kota, bo one wolą właśnie w ogródkach urzędować, na ulicy nawet się nie ma gdzie schować

A ona albo nie ma dostępu do ogrodu (mieszka w kilkumieszkaniowej kamienicy), albo nie umie się go trzymać.
Ojciec powiedział, że jakieś 2-3 miesiące temu ściągał ją u siebie w ogrodzie z drzewa i była wtedy całkiem małym kociakiem (czyli teraz może mieć jakieś 5-7 miesięcy może). Jak ją odniósł do jej domu, to jeszcze dostał op..l, że psy kotka na drzewo zagoniły

A psy we własnym ogrodzonym ogrodzie, pałające zresztą miłością do wszystkiego

Normalnie jakaś idiotka, szkoda kociaka dla niej

Przecież to tylko kwestia czasu, aż wpadnie pod samochód, jakiś pies ją dorwie, albo podejdzie do nie tego człowieka

I dam sobie głowę obciąć, że nie wysterylizowana, najdalej w kwietniu będzie miała młode, jeśli dożyje
Ja nie jestem fanatyczną zwolenniczką trzymania kotów jako niewychodzące - rozumiem, że z niektórymi kotami jest problem, jeśli pół życia spędziły na ulicy. Ale wypuszczanie kota na ulicę, jeśli on od małego mieszka w domu, nie wychował się na ulicy, to zbrodnia. Zwłaszcza jeśli się nie ma warunków, żeby tego kota wypuszczać do ogrodu, a drzwi do domu zamknięte domofonem i kot nie może wrócić, kiedy chce
Nie mogę przestać myśleć o tym maluchu
