Ta Szymborska mnie połechtała
Może jeszcze mnie natchnie
z pewnościa mnie natchnie bo czaję się przy kuwetach i nic. To nic (czyli norma) cieszy mnie.
Niestety jutro rano do weta bo z kolei Knotek mamy niedomaga. I nie wiadomo co jest, jutro trzeba mu zafundować chyba badania krwi. Mama nie ma samochodu, tzn ma ale w warsztacie. A mama bez samochodu jak bez nogi i bez ręki. Oznacza to, że będę się musiała zwlec wcześnie, żeby mamę zawieźć. Usiłowałam ja przekonać, że taksówką będzie wygodniej, że odddam jej za taksówkę, ale mama mnie ofuknęła i tyle było mojego
Poza wszystkim denerwuję się i mam nadzieję, że kotek Knotek stanie silnie na łapkach, ma dopiero 7 lat.
W czwartek sobie rzygnął i nie chciał jeść, mama pojechała z nim do weta. Temperatura normalna, niby wszystko ok, brzuszek nie bolesny, biegunki brak. Dostał 3 zastrzyki i po powrocie od weta zjadł. Dzisiaj znowu osowiały. I co to jest?

Obstawiamy, że coś pożarł.
Poza tym niestety takiego filmiku nie nakręcę, ale Druid uwielbia towarzyszyć mi w ubikacji

Wchodzi ze mną, kładzie się grzecznie obok i sobie leży, albo też obgryza mi spodnie o ile mam opuszczone. Jak go nie wpuszczam, to jestem w pułapce. Druid leży po drugiej stronie drzwi i w kibelku towarzyszą mi jego szare łapeczki wyciągnięte pod drzwiami. Tylko strach wychodzić, żeby malca nie uszkodzić. Malec swoją drogą jest już w rozmiarze Puti
