PearlRain - podziękuj Emirowi za bazarek.
Vega013 - jak bym miała oddzielać Orijena od Puriny - to też by mnie coś strzeliło - na szczęście Hypoalerg jest strasznie jasny, a poza tym tej mieszanki mam mało, więc nie powinno być problemu. Inną sprawą jest, ze teraz kompletnie nie mam czasu na takie zabawy.
Villemo5 - co do tekstu drobnym druczkiem. Ja jestem cierpliwa - poczekam, aż sama pękniesz z chęci jawnego pochwalenia się.
Dziś już jest lepiej ze wszystkimi.
Mogę nieco odetchnąć.
Ze spraw niezależnych od perturbacji karmowych.
Dark ma wypadający odbyt. Na razie smarujemy maścią na hemoroidy, żeby maluchowi ulżyć. [Parę lat temu świetnie się sprawdziła u malutkiego Dydka, który uniknął zabiegu.]
Mtoto - no tu jest problem. Zaczynamy podejrzewać karłowatość ale będziemy to jeszcze szczegółowo diagnozować.
Od paru dni - hołdując mojej nerwicy natręctw z papierem toaletowym w roli głównej - rozmyślam nad nowym wstępniakiem do kolejnej części wątku. Bo może powinnam opisać standardowy `jeden dzień w hospicjum`? Żeby było wiadomo jak to wygląda na codzień, bo może się faktycznie wydawać nieprawdopodobieństwem ogarnięcie stada biegunkujących kotów. Choćby podawanie leków. Lista leków do podawania stała się tak integralną częścią mojej pracy, że nawet nie zauważam, że to robię. Co jakiś czas przepisuję ją na nowo, żeby wykreślić te koty, które skończyły już jakąś kurację, a dopisać te, które właśnie jakąś zaczęły.
Albo codzienne pranie, a co się z tym wiąże [bo prać to pralka sama pierze

] rozwieszanie i ściąganie wypranych rzeczy.
Albo sprzątanie kuwet dwa razy dziennie; w tym całkowita wymiana wkładu i umycie gorącą wodą. I pieluchy minimum dwa razy dziennie u trzech kotów.
I mycie podłogi. Codziennie.
I pilnowanie, by koty, które `jedzą inaczej` dostały to, czego potrzebują.
A to wszystko przeplatane pisaniem na forum, odpisywaniem na emile i PW, a przede wszystkim - głaskaniem, przytulaniem i rozmawianiem z moimi kotami.
Kocham swoją pracę i jestem pracoholikiem. Nie wyobrażam sobie dnia spędzonego bez moich kotów.
I choć nie wszystko układa się tak, jak bym chciała, choć czasami jest ciężko, smutno i trudno, to uważam, że pracuję ciężko i uczciwie. Niech ktoś się ze mną zamieni jeśli uważa, że moja praca jest nic nie warta i przynosi szkodę moim podopiecznym.