ryśka pisze:Niestety burasek do mnie nie dojechał. Budrysek go bez kłopotu złapała, ale... po wypuszczeniu w mieszkaniu Budryska okazało się, że nie da się go tak łatwo złapać drugi raz. Prawdopodobnie to kot na pół oswojony, raczej nie jest domowym miziakiem. Na pewno będziemy go kastrować, ale potem raczej wypuścimy go z powrotem - by miejsc w domach tymczasowych nie zajęły koty nieadopcyjne.
Złapałam za to jedną kicię na kastrację, także dzikuskowatą - bardzo się cieszę, że się udało, bo przynajmniej nie muszę odwoływać zabiegu umówionego na jutro.
szkoda, że nie ma więcej dt, żeby można było dać szansę na dom i takim pół-dzikuskom, pewnie burasek nawet nie wie, jakie mógłby mieć spokojne życie w ciepłym domku

