Skradam się cichutko na paluszkach/opuszkach, w uszach dudnią przyjemne dla mnie dźwięki, do nosa docierają różne zapachy, a oczy dostrzegają znajome kształty.
Jestem w domu.
Widzę zasłonę, po której nie mogę się wspiąć, bo nie pozwala na to ciężar mojego ciała. Oczami wyobraźni mknę jednak po niej jak strzała, starając się dogonić czas, który zostawiłam kiedyś z tyłu, daleko za sobą, nie myśląc co będzie dalej. Stałam, a on biegł i biegł, nie zatrzymał się, kiedy go o to poprosiłam. Czas jest nieubłagany i nie daje nam żadnych szans, by z nim stanąć w równej walce na długich dystansach, nie pyta czy tego chcesz, czy nie. Chcę przerwać ten krąg - zamykam oczy. Znowu słychać wesoły gwar, zapach kanapy, miłości.
Jestem w domu.
Tu wszystko płynie swoim rytmem, nie trzeba się spieszyć, nikt nie pogania w myślach. Możesz się skupić, a zarazem odprężyć, nabrać sił...
Znowu jestem w domu.
