
Super. Jestem troszkę zła, bo do tej pory wszystkie opisy kotów (persowate itd) się zgadzały, ale najważniejsze, że z kotkiem jest dużo, dużo lepiej.
To naprawdę przerażające, co schronisko potrafi zrobić z kocią psychiką. Gdy odbierałam Puszka (bo tak ma na imię kawaler), aż drżał transporterek, w którym był niesiony. Kulił się bał, w aucie na przemian płakał i buczał. Mieliśmy przystanek w podróży - po otwarciu transportera zamelinował się w kące, skulony i ciągle przerażony, nie reagował na nic, wołanie, zabawki... gdy jednak poczuł dobre jedzonko - wyszedł i zaczął pałaszować. Potem dawał się głaskać, zaczął nawet mruczeć! To cudowny, towarzyski i mega-przyjazny kot.
Gdy znalazł się poza schroniskiem kupka nieszczęścia od razu zaczęła przypominać przesympatycznego kota
Jest piękny i wyjątkowy. Ma bardzo gęste, grube futerko, niesamowite oczy i wygląda jak obłoczek... Kocha ludzi...
I je, co cieszy mnie bardzo - mało tego, ma ogromny apetyt! Był też u mnie w kuwetce...
Puszek czeka na transport do Warszawy, na który jest szansa w bardzo bliskim terminie - prosimy o kciuki za niego.