Ale niedawno umarł jeden z kociaków które mam na DT.
Zaczęło się od osowiałości, niejedzenia i wymiotów, a po półtorej doby maluch już nie żył.
Wymiotował zaraz po posiłku. Ostatnia jego kupka to był taki czysty, galaretowaty śluz.
Oczywiście u takiego kociątka wszystko leci ekspresem, u dorosłego na pewno wolniej, ale do czego zmierzam:
Okazało się, że kociak był koszmarnie zarobaczony, miał podziurawiony żołądek, robale rozlazły się po jamie otrzewnej i wdało się zapalenie. Wcześniej nic na to nie wskazywało, nie miał wzdętego brzucha, ładnie jadł, był silny, ruchliwy, największy z rodzeństwa.
Taka mała sugestia, bo czasem najciemniej jest pod latarnią
