ADOPCJE POZYTYWNE (współczynnik 0,93) - mazurskie koty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 20, 2010 17:47 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Rozumiem, że są koty, które nie lubią miziania, ale czy głaskanie przez człowieka może im wyraźnie przeszkadzać?

Staram się zgodnie z radami łapać Kreskę ile razy się da i "miziać, miziać, miaziać". Nawet jak ją "dorwę", to i wtedy, jak pierwszy szok minie, muszę ją mocno trzymać, bo tylko czeka, żeby czmychnąć. Dzisiaj podrapała i pogryzła.
W zasadzie Kreska jest u nas tydzień i postępy są bardzo mizerne. Nadal na widok człowieka ucieka najczęściej, a zbliżyć sie można i dotknąć tylko wtedy, gdy akurat je. Natychmiast po złapaniu do pyszczka ostatniego kęska ucieka z wyraźnym obrzydzeniem i otrzepuje się jak od zarazy.
Ma przykład Ani, która podbiega w podskokach, jak wchodzę do ich pokoiku, łasi się, włącza traktorek, bawi się i siedzi spokojnie na kolanach. Kreska ma to w gdzieś. Żaden przykład nie działa, częste przebywanie w pokoju nie działa, wspólne zabawy (z próbami sprowokowania do bliższego podejścia - trzyma się bezpiecznej odległości jakbym była otoczona szklaną szybą) nie działają.

Jest jeszcze szansa? Mam uparcie próbować, czy odpuścić oswajanie? To niby tylko tydzień, ale z drugiej strony aż tydzień....
Może odizolować Kreskę od Ani? Może jak będzie zdana tylko na człowieka, to się jakoś przekona?

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Pon wrz 20, 2010 21:12 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Daj jej czas, pozostaw sprawy swojemu biegowi, pewnie przjdzie kiedyś taki dzień że nagle sama przyjdzie :)
U Seji na DT jest koteczka, załapałam ją jak miała 2.5 m-ca razem z jej braciszkiem, kociaki dzikie, jej braciszek szybko stał się miziakiem a ta mała pomimo juz 3 miesięcy w domu, nic a nic...zeby ją złapać trzeba gonic po domu :) ale jak juz złapiesz nie gryzie nie drapie, ale tez się otrzepuje z obrzydzeniem, plusem i postepem jest że nie trzesie się jak osika :D
sama nie przychodzi za nic....pogłaskać się nie da....no chyba że spi albo bardzo głodna i je...ale wiesz spi z Seją w łóżku w nocy a ostatnio sama przyszła do niej na kolana :mrgreen: pierwszy raz, sama z siebie, i przymilała się :) Seja w szoku :) i teraz często przychodzi do niej na kolanka jak Seja z WC korzysta :) każdy mały sukuces cieszy...być może Kreska będzie taką "mała cholerą", ze względu na to ze ma taki charakter - poprostu...nie dołuj się, nie wymagaj od niej za dużo i od siebie...przywykniesz do niej i jej humorków :ok: a jak juz przywyknie do Ciebie, zaufa, napewno będzie lepiej z czasem...
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 21, 2010 12:54 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Zaczynam uczyć się pozostawiać sprawy swojemu biegowi :?

Ale też trochę mu pomagam. I postanowiłam się nie dołować. W końcu człek bierze kota do dom, coby w życiu i człowekowi i kotu żyło się lepiej :D
Dzis pomogłam losowi i otworzyłam drzwi od kotkowa. Nastąpiło pierwsze spotkanie psa i Kreski. Na szczęście Sara okazała się zadziwiająco spokojna i starała się nie ruszać (trochę jej w tym pomogałam słownie), gdy kot się ruszył. Na poczatek w odległości 3 metrów kot syczał i warczał 8O
Potem Kreska sama podeszła ciut bliżej (sic!) i potem jeszcze bliżej (sic!, sic!) i na końcu siedziały już obie w odległości pół metra i wpatrywały się w siebie jak w obraz. Każde drgnienie Sary to warczenie kota (tak na marginesie, nidgy nie słyszałam, żeby mój pies warczał, a tu proszę.....kot....).
Ania w tym czasie miała wysoki stopień lekceważenia. Najpierw syczała jak Kreska (chyba brała z niej przykład, bo już od dawna takiego zachowania nie było ), potem najeżyła ogon jak kij od szczotki do butelek, a potem..... poszła zwiedzać resztę domu. Luzik.

Uff, pierwsze koty za płoty :mrgreen:

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Wto wrz 21, 2010 13:13 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Wiesz jaki ja scenariusz przewiduję ? Miłość Sary i Kreski :ryk: , wyraźnie piesem zainteresowana to i go sobie ustawi :-) bezbronnym koteczkiem to ona nie jest :ryk:
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 21, 2010 19:40 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

W sumie.... Pomyślałam tak samo :ryk:
Pierwszy kontakt z Anią był o wiele bardziej nerwowy. Dla Sary to był pierwszy kot w życiu, a Ania wydaje się bardziej łagodna i wycofana (chociaż, jak często gęsto atakuje Kreskę i gryzie ją złośliwie gdzie popadnie, to zaczynam w to wątpić...). Było więc strachliwie i nerwowo :?

Z Kreską Sara była już spokojniejsza. Były więc wyraźne oznaki dezaprobaty i zaznaczania bezpiecznej odległości, ale bez tej drażniącej obie strony nerwówki.

Matko, wstępują we mnie nowe pokłady optymizmu :1luvu:

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Śro wrz 22, 2010 23:12 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Witajcie kocie Matki i Ciotki.
Widzę, że pomimo mojej chwilowej nieobecności, życie kwitnie.
Gratulacje dla mruffki za postępy - lepiej malutkie niż żadne :D :ok: :ok: :ok:

Moja czwórka kociaków rośnie i rozrabia. Wczoraj z rodziną były u weta. Podobno był niezły cyrk, ale efekt jest. Są zaszczepione, odpchlone i odrobaczone. I co najważniejsze płeć jest rozpoznana:
Maska - kobieta
Dzikuska - kobieta (nie może być inaczej!)
a whiskasiki, to parka (mężczyzna odważny i ciekawy - mruczy w trakcie głaskania na kolanach, kobieta nieśmiała i zawsze z tyłu)

KTO WEŹMIE PARKĘ PIĘKNYCH WHISKAS'ÓW - NO KTO ??? (ogłoszenia wiszą, ale skutek na razie mizerny)

Jutro powieszę fotki rosnącej Flądry. Super laska z Niej będzie.

Nie pamiętał kto mi obiecał podrzucić feromony kociego szczęścia, znaczy pamiętam, ale co się będę narzucał :(((

Poker - wracaj i bierz tę śliczna parkę. Na pewno masz taka jeszcze jedna koleżankę jak mruffka
TCNLK - czyli ten co nie lubi kotów
http://marchewki.eu/

przeplyw

 
Posty: 247
Od: Wto lip 20, 2010 22:21

Post » Śro wrz 22, 2010 23:12 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

przepraszam za dubel pierwszy
:oops:
Ostatnio edytowano Śro wrz 22, 2010 23:14 przez przeplyw, łącznie edytowano 1 raz
TCNLK - czyli ten co nie lubi kotów
http://marchewki.eu/

przeplyw

 
Posty: 247
Od: Wto lip 20, 2010 22:21

Post » Śro wrz 22, 2010 23:12 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

przepraszam za dubel drugi
:oops: :oops:
coś się działo z forum lub moim łączem
TCNLK - czyli ten co nie lubi kotów
http://marchewki.eu/

przeplyw

 
Posty: 247
Od: Wto lip 20, 2010 22:21

Post » Czw wrz 23, 2010 14:59 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Kochani Przepływie i Pokerze :cry:

Wracam od weta. Ania i Kreska zarażone są patosożytami kocimiwesolssls mmmm (to literki Ani, uwielbia łazic po klawiaturze :D )
Wyniki są takie, że dużo jest "toxocara eggs" i mało jest "Isospora felis oocysts" :evil:

Na razie leczymy na to, czego jest dużo, czyli tą "toxocarę".
Ania dostała tabletkę od weta do pyska, Kreska w domu, z żarełkiem (któż by się ośmielił włożyć jej coś do pyszczka???) miała dostać, ale żarełka zmieszanego z opiłkami tabletki nie chce tknąć. A jedzonka nie może być dużo, bo to ma być na czczo :?
Nie wiem, co mam robić, tabletek mam wyliczoną ilość na kurację. Chyba trza będzie pójść po nowe tabsy.......

Tę "Isosporę" na razie nie leczymy, bo to może sobie tkwić w kocie i nie szkodzić, tzn. być bezobjawowe. Ja jednak będę naciskać na wytrzebienie tego dziadostwa też. Problem w tym, że leczy się to lekami dla świń (sic!) i są diabelnie, diabelnie drogie...

Ponieważ są to pasożyty kocie, to ludzie i psy są bezpieczne.

Ale koty niestety nie. Lekarz twierdzi, że skoro są już jaja, to złożyły je osobniki dorosłe, czyli zakażenie najprawdopodobniej nastąpiło już na Mazurach. Generalnie, wszystkie kotki mazurskie trzeba byłoby przebadać pod tym kątem, Papo Przepływie, albo przynajmniej zasugerować takie badanie nowym właścicielom.
No i, Pokerku, jak już wrócisz z wywczasów , trza przebadać Gryzeldę i Henryczka (wet na wspominkę, że Ania jest kumpelą Henryczka z jednego DT, to nic nie powiedział, ale..... ten szerfoki uśmiech powiedział wszystko :ryk: ), bo one, niestety, po korzystaniu z wspólnego kibelka, mają pewnikiem to samo :(

Potem popiszę więcej, bo teraz Ania łazi po kompie i nijak nie mogę jej spacyfikować :1luvu:

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Czw wrz 23, 2010 15:37 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

sic :evil:
Złe wieści..mam nadzieję że jednak henryczek tego nie ma, albo da się to szybko zwalczyć, bo ma szansę na szybką adopcję...

Mrufko, spróbuj przemycic tabletki dla Kreski w pasztecie, serze, albo otoczce z masła...przetestuj coś za czym ona szaleje...i przymyć w tym tablety....
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw wrz 23, 2010 16:13 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Próbowałam przemycać w dwóch rodzajach żarcia - jakby miała radar i sito do przesiewania rozczłonkowanej tabletki :?

Ale juz sobie poradziłam, trochę niestety siłowo.... I jak tu zdobywać zaufanie kotki, kiedy trza się nad nią znęcać?

Wróciła moja córeczka ze szkoły, uzbroiłyśmy się w rękawice robocze, zwabiłam Kreskę na kawałek paszteciku rybnego, złapałam i dodusiłam do ziemi (w tej pozycji wet od Kreski dawał jej dwa razy tabletki, tylko, że jemu wychodziło to tak szast prast, że zanim kot się zorientował, było po wszystkim...).
W tej pozycji ostrożnie przejęła ją moja latorośl, a ja otworzyłam pyszczek, wrzuciłam tabletkę w gardło (oj, dobrze, że miałam rękawice, bo pomimo mocnego, jak się wydawało, uścisku Kreska zacisnęła swoje szczęki na moim palcu 8O ) i jakoś poszło....

Cóż, nie było to miłe przeżycie dla nikogo, ale cóż......

Teraz dwie-trzy godzinki postu i życie wróci do normy. Do jutra rana tylko jednak :(

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Czw wrz 23, 2010 17:15 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

przeplyw pisze:Witajcie kocie Matki i Ciotki.
Widzę, że pomimo mojej chwilowej nieobecności, życie kwitnie.
Gratulacje dla mruffki za postępy - lepiej malutkie niż żadne :D :ok: :ok: :ok:

Moja czwórka kociaków rośnie i rozrabia. Wczoraj z rodziną były u weta. Podobno był niezły cyrk, ale efekt jest. Są zaszczepione, odpchlone i odrobaczone. I co najważniejsze płeć jest rozpoznana:
Maska - kobieta
Dzikuska - kobieta (nie może być inaczej!)
a whiskasiki, to parka (mężczyzna odważny i ciekawy - mruczy w trakcie głaskania na kolanach, kobieta nieśmiała i zawsze z tyłu)

KTO WEŹMIE PARKĘ PIĘKNYCH WHISKAS'ÓW - NO KTO ??? (ogłoszenia wiszą, ale skutek na razie mizerny)

Jutro powieszę fotki rosnącej Flądry. Super laska z Niej będzie.

Nie pamiętał kto mi obiecał podrzucić feromony kociego szczęścia, znaczy pamiętam, ale co się będę narzucał :(((

Poker - wracaj i bierz tę śliczna parkę. Na pewno masz taka jeszcze jedna koleżankę jak mruffka


My mówiliśmy o dyfuzorze, a do dyfuzora potrzebny jest wkład. Niestety, po wzięciu Gabi musieliśmy wykorzystać i jedno, i drugie. Ale efekt przewyższył nasze najśmielsze oczekiwania.

Feliway to naprawdę świetny wynalazek. :piwa:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw wrz 23, 2010 17:44 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Czy feliway to taki środek, kocie feromony szczęścia, które mogą także pomóc w oswojeniu i odstresowaniu dzikiej Kreski?

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Pt wrz 24, 2010 6:24 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

Poker, wracaj szybko, potrzebuję psychicznego wsparcia.....

Podanie dziś rano tabletki.... Z Anią poszło w miarę gładko, ale Kreska.... :cry:

Mam wrażenie, że 1,5 tygodnia pracy w oswajaniu Kreski poszło do lasu.

Budowanie zaufania.... hmmmm.... No i dziś łapanka trwająca 20 minut. Potem siłowe załatwienie sprawy i.... Moje rany cięte i szarpane to pikuś w porównaniu z tym, co się odłożyło w głowie i w serduszku kotki. Ja ja jej miejscu długo nie zaufałabym fałszywemu człowiekowi.
A jeszcze "akcja" czeka nas jutro, a potem, jak juz się sytuacja uspokoi cała procedura rozpocznie się na nowo za tydzień. I znowu trzy poranki w rękach ludzkich brutali.

Załamka. Ide dziś do pracy z kacem moralnym :oops:

mruffka

 
Posty: 194
Od: Pt wrz 03, 2010 17:01

Post » Pt wrz 24, 2010 6:53 Re: Mazurskie koty-tylko adopcje (po sterylkach) 2 małe/4 duże

mruffka pisze:Poker, wracaj szybko, potrzebuję psychicznego wsparcia.....

Podanie dziś rano tabletki.... Z Anią poszło w miarę gładko, ale Kreska.... :cry:


Jestem, jestem.

Pierwsze primo: najwazniejsze zeby kot byl zdrowy żeby było kogo potem oswajac. Więc kaca sobie odpuść. Po drugie: spróbowałabym ją "siłowo" tez łapać po to, żeby dać jej jakiś smakołyk (trochę śmietanki na palcu?). Po trzecie: kiedyś sie tabletki skończą, więc spoko, poza tym kiedyś Kreska musi przecież dojść do wniosku że mimo łapanek jeszcze żyje!

Ewentualnie testowo tabletkę rozkruszyć i utopić w maśle śmietance czy czymś, żeby sama zeżarła, chociaż niekiedy się nie da.

Ona jest histeryczka i może histeryczką zostać. Pamiętasz Merę w Gdyni? Nigdy nie miała traumy siłowego wciskania tabletek a i tak zawsze była na dystans. Kreska też może mieć taki charakter, więc nie ma co sobie winy przypisywać....

Mruffka, luz. Najwazniejsza sprawa ograniczyć czas łapanki jak się da, ja to zalatwiałam tak że kawałeczkami smakołyków robiłam ściezkę do transportera, i wtedy jak wlazła dopiero łapałam zeby nie było efektu kota uciekającego po ścianach.

Trzeba to trzeba, trudno, zacisnąć zęby i działać! Albo na podawanie iść pod brzozę: ten wet ma jakieś tajemnicze moce w podawaniu tabletek histerykom :roll:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Wix101 i 107 gości