Kotika jest nieprzewidywalna

. Miała być kąpiel, była łapanka.
Koty są nieprzewidywalne

. Nieśmiałek nie przestraszył się klatki-łapki, choć był na tyle sprytny, żeby próbować dojść do jedzenia z różnych stron. Za to Mama ukryła się we wnęce i nawet nie wychyliła nosa.
A kociak zafundował mi niesamowite emocje. Właził do klatki do połowy, raz zostawił tylko na zewnątrz ogonek i kawalątek pupy. Ponieważ nasza łapka jest "w pełni zautomatyzowana", to znaczy drzwiczki są na sznurek (czyli zamykają się po poluzowaniu sznurka) i czasem się zacinają, najważniejsze jest wyczuć odpowiedni moment.
Dzisiaj to odpowiedzialne zadanie zostało powierzone właśnie mnie, pewnie dlatego, że nikt, ze mną włącznie, nie miał nadziei na złapanie kotka.
A kotek, choć nakarmiony solidnie rano (bo dziś byłyśmy umówione na kąpiel tymczasa Kotiki), okazał się nagle małym odważniakiem. Kiedy okazało się, że do jedzonka nie można dostać się inaczej, po kilku próbach i podejściach z lewa i z prawa, wlazł do środka. Kiedy jego ogonek schował się we wnętrzu, puściłam sznurek, drzwiczki się nie zacięły, i..... Nieśmiałek zakończył żywot kota podniebnego. Teraz przed nim nowy rozdział - u Damaris.
Jestem taka ciekawa, jak się mały zachowuje, że najchętniej bym do niej zadzwoniła. Ale pewnie i bez moich telefonów ma teraz urwanie głowy.
A ja zaraz (mimo restrykcyjnej diety) naleje sobie kieliszek wina. A co, należy mi się!!!
