Byłam dzisiaj po raz kolejny w administracji po adresy bloków gdzie są koty.
Nie są chętni do współpracy i pani siedząca za biurkiem stwierdziła,
że jestem okrutna i okaleczam koty.Tłumaczenia dlaczego sterylizacje są potrzebne nic nie dają, bo napotykam na mur. To jest natura i nie wolno ingerować w nią.
Panie mają tylko po jednym kocie w komórkach i nie widzą problemu.
Nie rozumiem tego, bo kiedyś był problem z kotami a teraz raptem go nie ma.
jakie tylko dwa koty są?
Sama karmię 3-4 koty pod blokami, o których pisze na tym właśnie wątku.
Chcę też doprowadzić podobno do tego co jest w Niemczech, że wszystkie koty tam są wysterylizowane i brakuje im kotów i ściągają je z Polski.
W drugiej administracji jak tylko poszłam po taki wykaz, to z-ca kierownika już na drugi dzień dzwonił z adresami do mnie, a tu mur obojętności, znieczulicy i ciemnoty.
Nie wiem co mam dalej zrobić, ale najchętniej napisałabym stosowna skargę do prezesa spółdzielni mieszkaniowej.