Wczorajsze ładne popołudnie nastroiło mnie do robienia zdjęć.
Czarny Maciek jest przecież poważnie chory, nikt nie wie, ile jeszcze czasu nam zostało.
Wczoraj dzień był ciepły, dużo światła. Pstryknęłam kilka zdjęć, aby zatrzymać te cenne wspólne chwile. Nagrałam też filmiki. Na jednym z nich mojego Cyca dopadła totalna głupawka.
Wokół mojego domu totalna rozpierdziucha. Mieszkamy tu 2 lata, a wciąż tyle rzeczy do wykończenia. Wiele jeszcze wody upłynie, zanim naprawdę będziemy mieszkać jak ludzie. U nas wciąż plac budowy. Wszystko własnymi siłami, więc to musi trwać. Dlatego na zdjęciach bałagan.
