
Jestem Daria i nim przejdę do sedna sprawy spróbuję krótko opisać historię mojej kociej rodzinki

Rok temu przygarnęłam do domu śliczną czarną kotkę, której nadałam imię Chiroptera, gdyż jej twarz przywodziła na myśl skojarzenie z nietoperzem

Tego roku, w maju Chiroptera sprowadziła na świat 4 urocze kocięta, 2 szare i 2 czarne. Osobiście odbierałam ten poród u mnie pod łóżkiem


Niestety dość szybko okazało się, że kociaki są chore. Chiroptera jest nosicielką kociego kataru i zaraziła młode. Maleństwa miały duże problemy z oczami przez ponad miesiąc. Na szczęście dzięki pomocy jednej z uzytkowniczek tego forum ( dziękuję Aanka


Lecz kocham je wszystkie ponad życie i do niedawna wszystko było dobrze.
Niestety Pieczątka się rozchorowała. Zaczęło się świszcząco - chrapiącym oddechem i kichaniem co jakiś czas wraz z zieloną wydzieliną z nosa. Mimo to nastrój kota był wspaniały, zawsze była chętna do zabawy, a w szczególności do niespodziewanego wskakiwania mi na plecy

Niestety w czwartek 16 września nastąpiło duże pogorszenie. Pieczątka straciła apetyt i stała się bardzo osowiała. W piatek zabrałam ją do weterynarza, stwierdził koci katar, temp. 39 stopni i anemia. Jednak powiedział, że "narazie nie wygląda to aż tak źle" dał 3 zastrzyki (nie wiem co to było

i powiedział, że zobaczymy jak będzie w poniedziałek.
Pieczątka nadal nie odzyskała apetytu. Jedynie nie leci już jej z nosa tak mocno jak w czwartek ( bo w czwartek leciało przy samym oddychaniu - wydzielina białawo-zielona)
Dziś temperatura wynosiła 34,6 stopnia w co weterynarz sam nie mógł uwierzyć, że ona z tą temperaturą jakoś jeszcze funkcjonuje.
Podał dziś podskórnie glukozę z witaminą B i mam przyjść jutro.
Pieczątka jest bardzo słaba, strasznie sie o nią boję.. Tymbardziej, że dziś zmieniło się jej zachowanie. Już nie mruczy przy głaskaniu, ucieka z domu do piwnicy (to jeszcze pół biedy bo tam grzeje sie przy bojlerze) lub na dwór, gdzie po prostu przykuca na trawie i tak siedzi

Zaczęła też smutno i rozpaczliwie pomiałkiwać.
W piatek, sobote i niedzielę tylko sikała. Ostatnią "twardszą potrzebę " załatwiła w czwartek. Dziś nie wiem czy w ogóle się załatwiała, pare razy uciekła na dwór więc może wtedy (mam nadzieje) lecz osobiście tego nie zaobserwowałam co też mnie martwi

Proszę Was o rady, gdyż nie wiem już co mam robić, a nie chce stracić tej kochanej istotki

Wiem, że się rozpisałam ale to i tak jest wszystko w skórcie. W ostatnich dniach udzielałam się w tym temacie, więc tam też znajduję się trochę szczegółow na temat stanu zdrowia mojego kotka. http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=10436&start=90
Na koniec zapraszam do obejrzenia zdjęć moich kociaków byście lepiej mogli sie z nimi poznać

1. Chiroptera - czyli mama Pieczątki, Carmen i Taurusa


2. Pieczątka - na zdjęciu dumna i skupiona, zawsze chodząca swoimi drogami i niekonwecjonalna teraz chorutka i słaba



3. Carmen - mała delikatność



4. Taurus - przyszły dowódca stada, wielki i silny jak byk ( byk - po łacinie taurus)

