Alienor pisze:Wiesz problem jest w tym, że nie ma gdzie ich zabrać, nawet jakbyśmy chcieli. Sama bym wzięła tago bialorudego lub czarne złotookie kocisko, ale nie mogę - nie mam już miejsca w domu i nie mogę ryzykować zdrowiem moich kotów- stałych i tymczasów. A uwierz mi, jak sie przyjedzie do schronu i białorudy się do ciebie przytuli, za nic mając jedzenie w miseczce to po prostu wyć się chce z bezsilności. Byłam tam w sobotę, byłam dziś i będę jutro. Nie mogę więcej zrobić.
Białorudego i burej w zielonej obroży już nikt nie zabierze [*]
Trzęsą mi się ręce z bezsilności, byłam u niej dzisiaj, patrzyła tymi pięknymi, wystraszonymi dużymi oczami, naprawdę są koty w cięższym stanie od tego w jakim ona była, była tam najdłużej, wystraszona i niewidzialna, taka umarła zapomniana, nikt nigdy jej nie pogłaskał i nie przytulił i nikt już tego nie zrobi, raz jedyny złapałam ją w kocyk i wzięłam na ręce, nie protestowała...
Natomiast wzroku tych żółtych oczu pełnych wyrzutu czarnej kotki nie zapomnę.
Tam trzeba być i to widzieć, widzieć te spojrzenia pełne bólu, widzieć jak dwa tulące się koty w agonii umierają, trzeba tam być i wiedzieć dlaczego osoby, które tam chodzą są rozgoryczone i mają tyle pretensji.
Bo walka toczy się teraz o nie...bo po co tyle pracy w to wkładaliśmy?
Te wszystkie naświetlania, sprzątania klatek, podawanie leków, podcieranie tyłków, oswajanie, gonienie i wyciąganie kotów zza szafek, po to, żeby teraz gapić się jak umieraja, nie mam sił i nie wiem co powiedzieć...bede w schronie w środę, ale ja już chyba nie daje rady.
Ja jestem wściekła na siebie, za swoją dziecinną naiwność.
Myślałam, że jak będą boksy i kafelki to naprawimy świat, że koty przestaną umierać...nie przestana i będą, panleukopenia to już nie są jaja...trzeba szybko wprowadzić jakies restrykcyjne zasady, bo się tego gów na nie pozbędziemy!!!

Żegnaj bezimienna...
