Jeśli pytasz o kociaki to wyglądały mi na 4miesiące to było rodzeństwo widać było odrazu(ten sam miot) psiaki były tej samej rasy-coś miały w typie rasy malutkiego pieska jak sobie przypomne napiszę

(jeden był większy drugi mniejszy)
Ja cie dokładnie rozumię

też nie jestem za tym aby sprzedawać zwierzęta w sklepach (dobrze, że wszystko było czyste, a zwierzaki zadbane-bo bym im pokazała)

Odziwo nie mieli dużo zwierząt (tylko te trzy koty i dwa psy) koty można było głaskać bo widziałam jak dziwczynaka głaskała tego z długim włosiem (taki duży masywny kot) i nikt nie reagował.
Jeszcze tam wróce (bo może to się zmieniło po tym całym zamieszaniu

) tak na trochę. Obym się myliła
A jeszcze tak z innej beczki byłam w Mysłowicach na giełdzie i no jak zawsze musiało mnie posłać gdzie nie trzeba

do ludzi sprzedających zwierzaki-co mnie wprowadziło w osłupienie to to że pierwszy raz zobaczyłam psiaki i kociaki nie w klatkach tylko w kojcach takich z wikliny i to po jednym w każdym, jak zawsze pościemniałam i obejrzałam zwierzaki tak na oko było zdrowe i zadbane. Nawet pare poszło za 50zł (dobrze, że byli ludzie którym zwierzaki nie są obojętne) nawet koleżanke spotkałam i wzieła dwa buraski. Tylko szkoda ,że ludzie ci zarazbiają na sprzedaży tych zwierzaków. Ale tak jest na każdej giełdzie czy targu

właściwie to tak jest wszędzie
