Ziółko, kochana, jeśli on tyje, to znaczy, że ta ilość karmy to dla niego za dużo po prostu. Dawaj mu mniej! Nie musisz robić nic więcej - po prostu zmniejsz dawkę karmy - np. do 70 g poczekaj. Powinien przestać tyć i powolutku zacząć spadać z wagi. A jaka to karma dokładnie?
Zaczęliśmy działania w Pszczynie:
viewtopic.php?f=1&t=116650&p=6420811#p6420811. Mam nadzieję, że uda nam się uratować wspólnie jak najwięcej kotów stamtąd. Te dwie koteczki, które dzisiaj do mnie trafiły, dostały dzięki wielkiemu wsparciu od Forumowiczów drugie życie.
Choruje bardzo mój podwórkowy dziczek, Pum. Najbardziej dostojny i wzbudzający szacunek dziczek, jakiego poznałam... Król osiedla. Wielki kot, z puchatym ogonem. Wczoraj, kiedy go zobaczyłam, zabolało mnie serce. Z wielkiego kota został tylko cień. Wychudł strasznie, widać, że ciężko mu się poruszać. Chodzi powoli, z trudem. Próbowałam zachęcić go rano do podejścia za pomocą jedzenia - nic z tego, on nie ufa mi. Wieczorem byłam w punkcie karmienia, by porozmawiać z karmicielkami, by pomogły mi go złapać. Dwie smutne wiadomości - jedna z Pań karmicielek jest bardzo chora, nie ma siły przychodzić. Koty karmi jej mąż... Dawniej przychodzili zawsze razem. A Pum... nie przyszedł nawet na jedzenie. Bardzo liczyłam, że przyjdzie, że choć towarzysko usiądzie z boku. Nie wiem, jak go złapać. Kiedy go łapałam na kastrację, wszedł do łapki - skuszony jedzeniem. Chciałabym mu pomóc - choć odejść, jeśli nie da się go uratować. Z drugiej strony, kiedy patrzę w jego wspaniałe oczy, nie potrafię mu powiedzieć: "daj się złapać, uśpię cię". Obawiam się jednak, że to nerki albo coś równie poważnego...