no ale właśnie o to chodzi że skoro kicia miałaby być koteczką niewychodzącą zupełnie to ja jej zatrzymać na zawsze nie będę mogła ,bo widzę co się dzieje przez samo to że moi rozbójnicy czują ją przez drzwi...
jakiś czas temu zdecydowałam że żadnego kota domowego na stałe już nie wezmę bo po ostatnich rok borykałam się ze szczaluchostwem wszędzie-np.codziennie rano ze dwie kałuże na blacie kuchennym,zaszczany czajnik,wszystko cokolwiek zostawię na noc,a jak nic nie zostawiłam to i sam blat fajnie się obszczywało.
nie pomagały żadne nawet najwymyślniejsze sposoby,pryskania,obstawiania-cuda- ktoś mi poradził abym skonstruowała metalowy podest podłączony do baterii-że jak kicio siknie to go lekki prąd kopnie.
do tego sie nie posunęłam i nigdy nie posune ale to chyba jedyna metoda której nie wypróbowałam.
w końcu jakoś w lutym się uspokoiło i nie mogę sobie pozwolić aby się powtórzyło bo to nowy dom-kupę kasy włożone w niego nie po to aby śmierdział szczyną.
Druga sprawa jest taka że wróciło mi potworne uczulenie które mam już długie lata.
po wielu odczulaniach udało mi się podlaczyć na wiosnę i był względny spokój
teraz znowu nie mogę oddychać w dzień ani w nocy(w dzień ledwo chodzę bo mi mało powietrza a i całe noce kaszlę-mój się wkurza bo spać nie może i ma zresztą rację..),a co gorsza ani proszki ani wziewy nie bardzo pomagają. to zapewne nowe alergeny które mam w domu-nie wiem którego kicia-pewnie wszystkich.
czyli reasumując jedyne co ja mogę to mogę z Chmurki zrobić kicie ogródkową z tym sobie dam radę i wtedy przyjmujemy założenie że zostaje na zawsze.
jeśli nie zacznę jej hartować i zostawię na zimę w tej niewykończonej części to przecież zawsze mieszkać tam nie może bo co to za życie dla niej w dużym pokoju ale jednak w niewoli-będzie bezpieczna i najedzona ale czy szczęśliwa?bo ja nawet miziania jej zaoferować nie mogę-oczywiście będę ją miziała,potem zdychała-przeklinała że miziałam i tak w kółko a nie o to przecież chodzi czyli-prędzej czy póżniej (najpóżniej wiosną) wracamy do wariantu poprzedniego-zostanie kotka ogródkową.
myślę że dla jej dobra-jeśli ma mieć przytulankowy dom to powinnysmy jej go znależć i zacząć szukać już i to intensywnie
jeśli ja ją przeniosę na górę do tego niewykończonego pokoju to ma to sens jesli znajdzie się ten niewychodzący dom.
ale jeśli nie ma się znależć... to po cą ją więzić przez pół roku-
lepiej niech wraca na powietrze i nabiera futerka zimowego.
dokarmiałam w poprzednim domu kilka koteczek (mamusia w jej wieku+2 córunie-czyli Lafirynda + Pinki i Twinki-wszystkie wysterylizowałam po kryjomu przed sąsiadami

) Kicie miał miały dom u sąsiadów bo były ich a wolały mieszkać u mnie na dachu w budkach styropianowych,nawet w największe śnieżyce i mrozy!Oczywiście u mnie miały michę nie do przejedzenia.
Moja mama chodziła na bieżąco do tych sąsiadów i one miały u nich też zawsze pełne michy i sąsiedzi się nawet dziwili gdzie one łażą że tylko przychodzą do nich coś zjeść a nie wiadomo gdzie mieszkają-
tak że w tej kwestii mam dośw. i tego bym się w ogóle nie obawiała ale musiałabym zacząć już ją hartować-jak tylko będą te cieplejsze dni które teraz zapowiadają.
Wynika z moich dośw i słów mojej wet że jeśli kot jest ZDROWY i NAJEDZONY po paszki to każdą zimę przetrzyma swobodnie bo kot jest przystosowany do życia na powietrzu.
No i jest wtedy wolny-ma inne koty wokół siebie-u mnie jest 100% bezpieczna okolica,a i dla mnie mizianie na powietrzu to całkiem inna bajka..
Pytam Cię o to wszystko bo Chmurkę mam od Ciebie i nie powinna to być tylko moja decyzja a nasza wspólna odpowiedzialna decyzja.
Wierz mi że chcę ją podjąć taką aby była jak najlepsza dla Chmurki bo pokochaliśmy ją bardzo bardzo-biorąc pod uwagę jej szczęście i bezpieczeństwo.
Tylko muszę też pamiętać o szczęściu i z trudem wypracowanej równowadze wśród mojej szóstki no i trochę o swoim zdrowiu.
Pomóż kobieto

pliz