Asiu, bo do znajomej przyplątała się taka kotka, ona była w lecznicy (z litości nie dopowiem gdzie...) i powiedzieli, że to kotka i że jej macica wypadła i że trzeba dobrego chirurga do operacji...
Jak potrzeba dobrego chirurga to wiem gdzie szukać


Na razie - nie nadawał się nawet do kastracji. Po jakimś czasie w lecznicy wrócił do domu, z nadzieją, że łatwiej będzie w domowych warunkach dbać o regularną toaletę rany.
Niestety - właśnie wrócił do klatki, jego opiekunka chyba po prostu nie radzi sobie z kotem wymagającym regularnej opieki, drażni ją też załatwianie się kota pod siebie.
Słowem - miziak szuka wyrozumiałego, kochającego domu, który zrozumie, że kotu trzeba wybaczać rozmazujące się po podłodze kupy i niekiedy pomagać mu w załatwieniu się. I prać, jeśli się ubrudzi, czasem nawet kilka raz dziennie. I nie rozdeptywać ciągnącego się za nim ogona...
Obecnie kot przebywa w lecznicy, trwa leczenie ran na mosznie i ogonie, jak tylko będzie można - zostanie wykastrowany. W planach jest też dalsza diagnostyka stanu i rokowań co do ogona. Ze względu na konieczność stałej pielęgnacji byłoby dobrze gdyby znaleźć mu dom, do którego przeniesie się jak tylko pozwoli na to stan jego zdrowia.
Kto się zlituje na pięknym, marmurkowym zwierzakiem?
Kocur jest młody (1-2 lata) i bardzo towarzyski, przy próbie robienia zdjęć w zasadzie non stop barankował.
Nazwałam go Uterus

Jego zdjęcia powinnam mieć w tym tygodniu, mi zdechła nawet komórka z aparatem


EDIT: dostałam!


Dodatkowa kwestia - rachunek za pierwszą turę leczenia zapłaci (mam nadzieję) jedna z fundacji. Ale od soboty kocur jest w lecznicy już na konto JoKota. Niestety - jego leczenie jest dość kosztowne
