Co mam napisać? straciłam dom, wywieziono mnie do lasu, z dala od mamuśki, z dala od człowieka, z dala od bezpieczeństwa, z dala od dobra. Wrzucono w nicość. Gdy z głodu już nie miałam sił płakać za mamą, za człowiekiem, jak już sobie uświadomiłam, że on nie wróci, że to nie na chwilę, że to beznadziejna sytuacja. Ruszyłam przed siebie. Z oddali słyszałam jakiś hałas, znajomy tak jakoś. Niestety ten hałas to była droga. O tym, że jest niebezpieczna przekonałam się gdy było za późno. Chwila...uderzenie, ból i brak nadziei na cokolwiek. Pomyślałam - to koniec. Ale to nie był koniec to był początek. Zatrzymał się samochód, zobaczyłam ją szła ku mnie, podniosłam główkę. Żyjesz, malutka żyjesz- powiedziała jakby mnie znała od zawsze. I podniosła z nicości. Pojechaliśmy do fajnych ludzi w fartuchach - to weci- jak mówi ONA zajęli się mną czule i nadali mi imię Joshi- ładnie prawda?! Znów poczułam co to jest miłość, poczułam to ciepło co rozchodzi się po całym ciałku gdy czule do mnie mówią i głaszczą. Poczułam jak wspaniale jest gdy jest się potrzebną i kochaną! całe szczęście nic poważniejszego mi się nie stało, noga jest tylko rozcięta i potłuczona, ranki się ładnie goją, jak to mówią goi się na mnie jak na psie
Twoja Joshi.
Oto ja:

Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us




fajnie że trafi na dobry domek do dobrych ludzi 
Czesio 6.04.2015 [*]