kosma_shiva pisze:czy te wiesci o smierci Armaturek sa potwierdzone??

Wiosną Pani Dorota zgłaszała mi, że jedno z armaturek jest bardzo chore, leży i sie nie rusza. Kazałam złapać i pojechać do mojej lecznicy i zostawić na moje nazwisko . Ale kota już nie było tam, gdzie był poprzednio. Po dłuższym czasie znalazła rozkładające się bure zwłoki w komórce. A w drugiej drugie. Prawdopodobnie to byłą trutka, dlatego zależałoby mi , by te nowe maluch zabrać. Spróbuje je w weekend przynajmniej zobaczyć, tylko co dalej?
Swoją drogą nic mnie irytuje tak, jak postawa polegająca na zostawieniu umierającego kota w miejscu, gdzie się go zobaczyło i łapaniu za telefon, by "ktoś" pomógł. Opiekunka dzwoniła wtedy i do Tweety i do mnie, a kot leżał. Jeżeli to była trutka, to i tak był nie do uratowania, ale na tym forum często pojawiają się wątki, w których zwierzę ewidentnie potrzebuje pomocy, a ten, kto go znalazł, zamiast pomóc, a potem szukać innych rozwiązań, zostawia zwierzę i szuka kogoś, kto sie nim zajmie, by broń Boże problem nie spadł mu na głowę.
Utopką zajęto się od razu,a do mnie zadzwoniono równolegle, bez pewności, że będę mogła pomóc ( mimo,że ludzie niewiele wiedzą o kotach, a o utopionych tygodniowych maluchach w szczególności i mają własnych problemów po kokardę-min. dorosłego syna z porażeniem mózgowym, zupełnie niesamodzielnego). I być może tylko dlatego ten kot przeżył.