MiMI zepsuta łapka - już w DOMku na zawsze u KiNI :)

Dziwne... ja to się nie spotkałam żeby nie dawać jakoś długo po... przed 12 godzin a po ze 6 godzin.

Dałam.

Maleńko, bo po łyżeczce do kawy, ale dałam.
Od zabiegu upłynęło jakieś 10 godzin.
Jak zobaczyłam MiMi chyboczącą się nad michą chrupów, to całe moje mocne

pastanowienie szlag trafił. :roll:

Do teraz spały sobie.

MiMi się przed chwileczką ocknęła

i podreptała do kuchni.
Zastałam ją znów próbującą jeść suche żarcie.

Episia szybciutko podążyła naszym śladem, bo jeszcze coś by ją minęło. :wink:

Dostały po kolejnej łyżeczce.

A teraz obie wylegują moją osobę.

Wybaczcie fragmenty golizny. :wink:

Oooo i znów kuchnia. Szturchają miską. Teraz nie wstanę, głodne nie są. :twisted:

Twardziel ze mnie. :wink:

Jasne

twardziel

Tymoteusz [*]17.08.2019 r.

Gibutkowa pisze:Dziwne... ja to się nie spotkałam żeby nie dawać jakoś długo po... przed 12 godzin a po ze 6 godzin.

Ja też mam taką wiedzę. Z tego co pamiętam (a było to co prawda dość dawno) moja Ginger dostała pozwolenie na posiłek kilka godz. po operacji i nic złego się nie działo ...

Jak mówią ,że nie wolno to lepiej trzymać się tego.
Ja też moim dałam jeść dopiero na drugi dzień i z głodu nie umarły :wink:

Annaa pisze:Jak mówią ,że nie wolno to lepiej trzymać się tego.
Ja też moim dałam jeść dopiero na drugi dzień i z głodu nie umarły

No właśnie mi mówili że wolno

Moje /i nie moje/ :wink:

koty są podobne do mnie. :wink:

Po narkozie nie wymiotują.

A te dwie małe rekonwalescentki okupują dziś kuchnię.
Przechadzają się na trasie wyrko - micha.
A miseczki puste.
Może za godzię jeszcze troszkę dostaną.
Co ciekawe, reszta towarzystwa śpi, a one po narkozie się kręcą.

Po wyjęciu druta MiMi ma niesamowitą minę.
Śmieje się pełną gębą.
Śmieszy mnie jej wyraz pysia i jednocześnie trochę martwi. :roll: