Z góry uprzedzam, że mój post będzie długi - ponieważ chciałabym w miarę dokładnie opisać swoje warunki, możliwości, jako ewentualny DT. Użytkowników, którzy chcą tutaj czytać jedynie informację na temat kociaków przepraszam i proszę o spokojne przewinięcie strony do końca mojego postu

.
Witam - co prawda nie jestem doświadczonym DT, a właściwie - jak dotąd - jeszcze w ogóle nim nie byłam. Jednak chciałabym zgłosić się, jako dom tymczasowy - i myślę, że podołam zadaniom, jakie przed takim domem stoją.
To mój pierwszy post (choć zarejestrowałam się na forum kilka miesięcy temu, gdy do mojego domu wprowadził się bez zapowiedzi trzymiesięczny kotek - wtedy chciałam tutaj znaleźć dla niego dom na stałe, ale zanim zredagowałam post - zdążył zdobyć serca wszystkich domowników - może poza papugą Amazonką, i pozostał u nas na stałe) zatem logiczne, że jako osoba chętna do podjęcia się trudnej roli stworzenia DT mam obowiązek napisać czegoś o sobie i warunkach, jakie mogę zaproponować kociakom (a raczej - na starcie - kociakowi, bo więcej maluchów na razie obawiałabym się przyjąć).
Dla uproszczenia odpowiem na pytania - stworzone przez kogoś i ogólnodostępne, które co prawda dotyczą adopcji, ale niewątpliwie są równie ważnymi informacjami w przypadku kandydata na DT.
1. Czy mieszkacie Państwo w domu czy w mieszkaniu?
Razem z moim TŻ mieszkamy w domu z ogrodem - choć raczej bardziej pasuje z terenem zielonym, bo więcej na nim trawy - drzewa i krzewy przy płocie, oddzielają nas przyjemną zasłoną od sąsiadów.
2. Jak zabezpieczycie Państwo swoje okna i balkon, żeby kotu nie stała się krzywda?
Dom ma 4 poziomy (1 podziemny, parter, piętro i poddasze) - jednak poddasze jest stale zamknięte, więc zwierzęta nigdy nie wchodzą wyżej niż na I piętro. Okna - na wszystkich poziomach, a także drzwi balkonowe na piętrze są zabezpieczone moskitierą, a sam balkon nie jest otwierany w taki sposób, żeby zwierzęta miały możliwość na niego wyjść.
3. Czy kot miałby możliwość swobodnego wychodzenia na zewnątrz bez opieki?
Kot mógłby wychodzić na dwór, na teren działki, jednak w przypadku kociaków przebywających tymczasowo nie wypuściłabym malca bez opieki. Jeśli już bardzo chciałby poznać teren (choćby z chęci podążenia za moim Puckiem, który dużą część dnia, gdy pogoda sprzyja - spędza na dworze) próbowałabym raczej spróbować szelek i smyczki - oczywiście z takim kotem, który wcześniej zdąży oswoić się z domem i domownikami.
4. Czy obecnie w Państwa domu mieszkają jakieś zwierzęta, a jeśli tak to jakie?
W domu mieszka sunia rasy Golden Retriever, 6 lat - Megi, bardzo łagodna i akceptująca inne zwierzęta (a właściwie dająca sobie wchodzić na głowę, co Pucek skrzętnie wykorzystuje), kot, o którym już wspomniałam - Pucek, w tej chwili ok. 11 miesięczny, po kastracji i papuga Amazonka - Pedro, która co prawda nie pała miłością do innych domowych zwierząt, ale nie jest agresywna, nie dziobie ich, a z kotem czasem potrafi się bawić w coś w stylu berka. Oczywiście właśnie obecność papugi ogranicza moje możliwości jako DT do młodych kociąt, dorosłe mogłyby czyhać na papuzie życie (ponieważ papuga nie jest trzymana w zamkniętej klatce). Dodam, że gdyby np. trafił się kotek, który - mimo młodego wieku - będzie traktował papugę, jak ewentualną przekąskę, nie oddam takiego malca - a na czas jego pobytu odizoluje papugę (ryzyko jednak - ze względu na duże rozmiary papugi jest raczej niewielkie; Pucek, choć wybitnie łowny i nie przepuszcza żadnej nornicy, czy myszce, a ptaki na dworze tez usiłuje dopaść - raz niestety mu się udało - papugi nie traktuje jako potencjalnej ofiary).
5. Czy w Państwa rodzinie były wcześniej zwierzęta i jakie były ich losy?
Zwierzęta, które wcześniej opisałam - są i myślę, że czują się z nami całkiem dobrze. Wcześniej - przez ponad 14 lat miałam suczkę Rottweilerkę - Sabę, którą wychowałam i wyszkoliłam sama - myślę, że z niezłym skutkiem, była bardzo łagodna, posłuszna i do późnej starości zdrowa. W trakcie jej pobytu w moim mieszkaniu (bo wtedy mieszkałam w bloku), przyniosłam też młodego psiaka w typie jamnika szorstkowłosego, którego ktoś wyrzucił z samochodu. Był u mnie ok. pół roku - zaczęło się od operacji ucha, potem rekonwalescencja, a całkiem zdrowy już Fipek znalazł kochający DS u moich rodziców. Jako dziecko i nastolatka miałam kota (też Pucka), który został przywieziony ze wsi, gdy miałam 8 lat. Nigdy nie tolerował żadnych innych zwierząt w domu (nawet kociaków, które usilnie znosiłam z ulicy i piwnicy i poszukiwałam im domów wśród znajomych na osiedlu), był niezwykle duży, jak na dachowca i miał piękny, puszysty ogon. Gdy - jako 13-to latek zaczął mieć kłopoty z nerkami i został zbadany w instytucie, okazało się, że po prostu miał przodka (prawdopodobnie dziadka) żbika. Zatem mogę w sumie powiedzieć, że wychowałam pół (ćwierć

) dzikiego kota - choć byłoby to nie do końca prawdziwe, bo ten kociak nigdy w pełni nie zaakceptował nikogo, poza moim ojcem.
6. W jakim wieku są dzieci (jeśli są)?
Dzieci nie ma.
7. Czy wszyscy członkowie rodziny akceptują fakt adopcji kota i godzą się na nowego domownika?
Nie dotyczy to adopcji - a co do DT - mój TŻ, co prawda nie wpadł w entuzjazm, gdy zapytałam o to, czy nie ma nic przeciwko. Jednak - podobnie jak ja - kocha zwierzęta, więc powiększenie domowej menażerii o tymczasowego, miauczącego mieszkańca nie stanowi problemu. Tak przy okazji - sama zajmuję się tak zwanym wolnym zawodem i dużo czasu spędzam w domu, a w każdym razie nie wychodzę codziennie na kilka godzin.
8. Czy ktoś z rodziny ma alergię na kocią sierść?
Nikt nie ma.
9. Co się będzie działo z kotem w czasie Państwa wyjazdów, wakacji itp.?
W trakcie naszych wyjazdów - w sezonie od wiosny do jesieni bywają weekendowe, zimą zazwyczaj 2 dłuższe i latem podobnie - zwierzętami opiekuje się ktoś z rodziny (zwykle siostra mojego TŻ, rzadziej jego dwie dorosłe córki, lub mój ojciec) mieszkając w tym czasie w naszym domu.
10. Czy są Państwo w stanie zakupić kotu niezbędne wyposażenie (kuweta, drapak, profesjonalna karma, transporter itp.)?
Jak najbardziej - zresztą w domu stale jest zapas dobrej karmy (w tej chwili Pucek je co prawda RC skin male dla kastratów, ale jako wybitny wybredniak czasami dla urozmaicenia muszę mu coś zmienić - więc na podorędziu jest także Orijen, z mokrą wybrzydza jeszcze bardziej, więc zmiany muszą być częstsze). Drapaki, kuwety, transporter - to także stałe wyposażenie domu. Oczywiście dokupienie zabawek, kuwety, misek i.t.p. nie stanowi problemu.
11. Czy są Państwo przygotowani na wydatki związane z koniecznymi szczepieniami, regularnym odrobaczaniem kota oraz z wydatkami związanymi z ewentualną chorobą kota?
Oczywiście - nie oczekuję żadnego wsparcia finansowego w utrzymaniu kotów, które znajda u mnie DT (jedynie merytorycznego - w razie potrzeby).
12. Czy są Państwo świadomi, że mały kociak potrzebuje bardzo dużo uwagi i zabawy?
W pełni

.
13. Czy są Państwo świadomi, że mały kociak obgryza kwiatki, drapie meble, niszczy bibeloty, zdarza mu się nie zdążyć do kuwety, skacze po firankach itd.?
Mały łobuz Pucuś przeszkolił nas w "tych tematach" - poza firankami, których po prostu nie mamy

- bardzo dokładnie. Przerobiliśmy zniszczone kwiatki, poobgryzane bibeloty, podrapane mebelki i teczkę

, obsikane pościele, walizki i wykładziny (a i tak nie kot nie był w stanie przebić papuzich zniszczeń

).
14. Koty porzucone są często po przejściach, mogą odczuwać lęk, w nowym miejscu być zestresowane nawet przez dłuższy czas, załatwić swoje potrzeby nie tam, gdzie trzeba, mogą coś zniszczyć itd. Czy jesteście Państwo gotowi to znieść?
Tutaj też trochę nauczyliśmy się dzięki Puckowi - gdy do nas trafił był bardzo przerażonym, malutkim dzikuskiem. Sama operacja złapania go po raz pierwszy, gdy odkryliśmy jego obecność w domu - trwała ok. 2 godziny. A oswojenie go z nami trwało bardzo długo. Mnie zaakceptował najszybciej, bo najdłużej z nim przebywałam, mojego TŻ w pełni zaakceptował dopiero niedawno. Nadal próbujemy sprawić, aby zapomniał o traumie z dzieciństwa. Wciąż jest nieufny wobec obcych - choć jest coraz lepiej, już nie ucieka do podziemi, nie kryje się w bilardzie, tylko obserwuje z bezpiecznej odległości. Coraz rzadziej bywa nerwowy, coraz mniej zjawisk wywołuje jego strach (nadal boi się dzieci i głośnej muzyki - takiej puszczanej przez kino domowe). Generalnie jestem osobą cierpliwą i oswajanie zwierząt sprawia mi wiele radości. Myślę, że nieźle się z nimi dogaduję.
A o gotowości na zniszczenia i sikanie napisałam już w odpowiedzi na poprzednie pytanie.
15. Jaki jest Państwa stosunek do sterylizacji/kastracji zwierząt?
Kotki niehodowlane - czyli wszystkie kochane dachowce powinny być sterylizowane, kastrowane. Niechcianych, nieszczęśliwych, porzuconych kociaków jest i tak zbyt wiele. Poza tym wykastrowany kociak i wysterylizowana kotka bardziej trzymają się swojego terenu, co jest dla nich bezpieczniejsze, a kastratki dodatkowo unikają wdawania się w bójki z innymi kotami (bo co do tego, że łagodnieją, patrząc na mojego małego urwisa - mam duuuże wątpliwości

).
16. Kot może żyć kilkanaście lat. Czy przewidziane jest miejsce dla kota w życiu Państwa rodziny na tak długo?
Dla kotka przyjętego do DT z definicji - nie jest, chyba, żeby DT zamienił się w DS, ale tego - przynajmniej na razie - nie przewiduję.
17. Czy jesteście Państwo gotowi podpisać umowę adopcyjną, w której ważnym punktem będzie deklaracja, że kot NIGDY nie trafi na ulicę albo do schroniska, a w razie, gdybyście Państwo jednak nie mogli go zatrzymać, oddacie go Państwo wyłącznie opiekunowi, od którego go wzięliście?
Jestem w stanie podpisać umowę dotyczącą przebywania kota w DT - z warunkiem nie oddawania go nigdy do schronu, a tym bardziej wyrzucania na ulicę. Ze zobowiązaniem robienia zdjęć, obserwacji zachowań kotka, kontrolowania stanu jego zdrowia, zdawaniu relacji - opiekunowi, a także na forum z tego, jak się czuje, rozwija, zmienia kociak.
18. Czy zgodzą się Państwo na wizytę przedadopcyjną w Państwa domu po adopcji kota? Wizyta ma na celu sprawdzenie warunków bytowych kota i ewentualnej pomocy w przypadku jakiś nieprawidłowości.
Co prawda w tym wypadku nie przedadopcyjną, ale na kontrolną wizytę oczywiście, że się zgadzam. Bardzo mocno się rozpisałam, ale chciałam aby od razu można było - przynajmniej teoretycznie - stwierdzić co mogę zaoferować kociakowi, jako DT.
A wracając bezpośrednio do tematu. Gdyby opiekunowie uratowanych z piwnicy malców, które jeszcze nie znalazły DT uznali, iż mogą powierzyć mi (po sprawdzeniu warunków) jedno z kociąt - to najchętniej na starcie zaopiekowałabym się kotką. Byłby to pierwszy koci towarzysz mojego Pucka i podejrzewam, że z kotką mały dogadałby się szybciej, choć może się mylę - w końcu to już kastratek

więc może być mu wszystko jedno. Za to na pewno na widok kotki bardziej ucieszy się mój TŻ - bo choć jest oczywiste, że koteczki mogą posikiwać w różnych miejscach identycznie, jak koty - to z całą pewnością nie będą znaczyć terenu tak intensywną wonią jak niewykastrowane koty (a to akurat jest jedyne kocie zachowanie, które mój TŻ znosi z trudem - i zapewne nie tylko on, bo zapach znaczącego, niewykastrowanego kotka do przyjemnych nie należy i dość trudno się go pozbyć).
Mam nadzieję, że z tego co napisałam wyżej autor tematu nie odniesie wrażenia, iż chcę stworzyć DT wyłącznie dla wybrańca - jednak ze względu na obecność papuzio-psio-kocich rezydentów mój dom po prostu nie dla każdego potrzebującego DT kotka się nadaje i to zarówno ze względu na tymczasowego mieszkańca, jak i na moje zwierzaki. Stąd tylko młodziaki, koteczki. Nie mam natomiast obiekcji przed tym żeby malec wymagał specjalnej opieki - podawania leków, przemywania oczu, zakraplania, odrobaczenia i.t.d.
Dodam, że w razie czego dysponuję też samochodem i na terenie Warszawy i okolic mogę bez problemu kociaka przewieźć (mogę podwieźć także kotka, kotki do innych DT, byle w podanym rejonie, ponieważ - jako stosunkowo świeży kierowca - na razie nie zapuszczam się w długie trasy).