Ostatnio plączą nam sie po mieszkaniu różni obcy ludzie
Nasza administracja postanowiła wystawić na próbe moją cierpliwość, dobre (

) wychowanie, spokój i tolerancję...
Codziennie ktos przychodzi
A to pan od psikania przeciw robalom
Albo pan który zakłada plomby na liczniki gazowe
Pan od spisywania liczników energii
Parka młodych ludzi od spisywania wodomierzy
Wczoraj był pan od wymiany ampułek z płynem w podzielnikach kosztów ogrzewania,
a jutro mają być pomiary elektryczne...
Brakuje tylko kominiarza i księdza
Oczywiście każdy przychodzi innego dnia
Jakby nie można było ich umówić jednocześnie
Jestem na granicy wytrzymałości... a naprawdę spokojny człowiek jestem... zwykle...
Przy okazji tych wszystkich "wizyt" zauważyłam rzecz straszną...
Przy Karmelu - moje pozostałe 2-a piękne koty stają się dla ludzi... niewidzialne...

Facet od robali -
"o kotki! to psikniemy tak, zeby CI sie nic nie stało KOTKU"- i gapi sie na Karmela, choć w kuchni sa wszystkie 3-y
Parka od wody - wchodzą, witaja ich wszystkie Futra w progu, a facet z promiennym usmiechem woła
" o Garfild" - i głaszcze Karmela
Gościu od ampułek - to samo -
" fajnie miec rasowego kota" Ja do niego - Mam 3-y, wszystkie to dachowce
Gościu -
"naprawdę? Ten też?" i wtyka Karmelowi palec w oko
Powzięłam postanowienie, że od dziś dla wszystkich obcych odwiedzających:
MIKI - będzie kotem brytyjskim
Laki - będzie Bengalem
a Karmel pozostanie dachowcem
Będę wszystkim wciskac taki kit i rozkoszowac się ich głupimi minami
