bo tam daję maluchy-jest 5kociaków +KITA chyba raczej nie do adopcji bo przeszła tak dużo,tak trudno było ją wyrwać z "katatonii",że teraz nie wiem czy serce pozwoli mi ją oddać-chyba,że znajdę naprawdę odpowiedzialny dom.W kociarni małej siedzi BINKA +NOSEK synek+pingwinka córeczka;BRYKIET ma swój pokój od ulicy i mieszka samodzielniE-TO SĄ TYMCZASY.Mam jeszcze 4pack-mój prywatny-ale to na górze w domu.Zeby nie moje zwierzątkowo to może bym nie chodziła-mam poważnie uszkodzony kręgosłup.Lekarz sam powiedział,że dzięki temu, że stale jestem w ruchu jeszcze funkcjonuję.Więc hura!!,że mam czym zajmować się i nie myśle o czym innym tylko o moich kochanych stffforkach.Mój prywatny małżonek mówi ,że więcej przebywam w kociarni niż w domu 









