bry

Nie pisałam o tym, ale dwa razy pod naszymi drzwiami do mieszkania zameldował się czarny kot

. Najpierw widział go TŻ, potem teściowa. Żadne kota nie zaprosiło do domu

. Strasznie się denerwowałam o to kocisko, zwłaszcza, że mama TŻ powiedziała, że to podobno domowy kot

.
Dziś rano ja też spotkałam kota

. Na schodach, ale uciekł przede mną na dół. Przed klatka schodową ukucnęłam i da łam obwąchać rękę. Kot był bardzo zdystansowany. Oczywista, w torebce nie miałam kociego żarcia

. no nic, bedziemy się zaprzyjaźniać. Na szczęście w naszym bloku mieszka kilka kociolubnych osób dokarmiających i zawsze jest jedzonko, woda i otwarta piwnica

.
Kalinka miała wczoraj bliskie spotkanie z podłogą. Tzn. ona w ogóle jest bardzo przypodłogowa ostatnio (nowa ksywa: Froterka

), ale pierdykła się głową o panele nieumiejętnie obracając na plecy

. Nic się oczywiście nie stało, niestety musi się nauczyć, że podłoga jest twarda

. Ja dostałam zawału

.