*anika* pisze:A psów to ona się, jak zapewne wiesz, już wcześniej bała.
No, tego to nasz labrador Drako, zdecydowanie nie potwierdza

Był zmuszony całkiem niemęsko zakrzyknąć "kobieta mnie bije" .... Ale po kolei.
Kicia, jak pisałam, została umieszczona w łazience. Dostała wołowinkę (do której była przyzwyczajona), wodę i polarkowy kocyk. I tak sobie biedulka siedziała na kocyku. Ożywiała się za każdym razem, gdy któreś z nas do niej wchodziło i widać było jak bardzo się wtedy odpręża. Zjadła prawie całe mięsko

Trochę się o to obawiałam, bo Panie z Koterii powiedziały, że przez dwa dni nic nie jadła, jak do nich trafiła. Więc uznaliśmy to za pierwszy sukces. Ponieważ wyglądała na niezestresowaną, a nasza kocica Osama wysiadywała pod drzwiami łazienki, zdecydowaliśmy się dziewczyny zapoznać. Niestety - dziewczyny dały sobie po głowie

. Żeby nie było - zaczęła Osama, a Kleo nie pozostała jej dłużna. Za jakiś czas do łazienki zajrzał sybirak Ozzi - ale tylko po to, żeby się ostentacyjnie odwrócić na pięcie i wyrazić kompletny brak zainteresowania. Po porcji głasków udał się do pokoju na poddaszu, żeby pilnować swoich włości

Wieczorem pies neurotyczny, Balto udał się wypoczywać na trawniku, a labrador poszedł spać - więc zdecydowaliśmy się otworzyć łazienkę, żeby Kleosia sobie pozwiedzała (labrador wieczorem jest bardzo słabo budzalny). Ale Drako niespodziewanie się obudził i przypędził do otwartej łazienki. Ma zwyczaj obwąchiwania kotów pod ogonem

Uznał, że trzeba sprawdzić jak Kleo pachnie - niestety baaardzo jej się to nie spodobało i wytrzaskała siarczyście Drakusia po nosie

Z niewielkim pazurkiem, bo krew się nie polała, ale sierść została wyszarpana
Później Kleo troszkę pozowała :





Na koniec najważniejsze :
książeczka zdrowia.
Wydaje mi się, że Anika mi pisała, że Pani nie ma książeczki więc nie pytałam. Zapytałam w Koterii, ale dziewczyny powiedziały, że nie mają dokumentacji medycznej. Co robić
