Z trudem używam wiekich słów, ale ciepły kąt to dla nich naprawdę sprawa życia lub śmierci
Kociaki siedzą w zwyklym koszyku pod kamienicą, marzną, są chore i niedożywione, a mają wielka wolę życia – najmniejszy i najchudszy jet bardzo ruchliwy, głośny, wyraźnie chce walczyć - i ma szanse, tylko potrzebuje pomocy – ciepłego pomieszczenia.. W leczeniu pomożemy.. w karmieniu trochę też..
Młodszy miot - około trzytygodniowe kruszynki i oswojona matka, były u lekarza, dostały leki, i zalecenie przebywania w cieple. Karmicielka lek ma podawać, ale nie ma dla nich ciepłego pomieszczenia – a one tak chcą żyć, są ruchliwe, gadatliwe, aktywne, i strasznie biedne. Pokazane na zdjęciu oczko jest do uratowania…



Starszy miot to kociaki pięciotygodniowe, trzy chłopaczki z wyposażeniem standardowym – kk, świerzbowiec uszny, na wszelki wypadek zaszczepione na grzybicę, już potraktowane advocatem – generalnie nie są w złym stanie, standardowe leczenie i odkarmienie



