Sally wyraźnie wyczuła pismo nosem, bo kiedy chcieliśmy jechać z nią do lecznicy, to zaszyła się gdzieś w ogrodzie sąsiadów i nie reagowała na moje wołanie. Dzisiaj upiekło się burej klusce z ogonem, ale jutro nadejdzie sądny dzień i kot trafi na wysoki stół, czy tego chce czy nie. Ponieważ nie było czasu na szukanie kota, a i pogoda wyraźnie nam nie sprzyjała (deszcz) to na "miejsce" Sally pojechała Majka - panikarz o oczach wielkich jak pięć złotych. Maja jak to Maja - po wyjściu z domu zrobiła kupę, a w lecznicy pokazała nam swoją treść żołądkową. Ale to nie zniechęciło nas do dalszych badań, choć kot miał zapewne inne plany. Majka waży ok. 3,5 kg, ma grzyba na głowie (shit!), ale ogólnie jest zdrowa, ząbki ma piękne, uszy czyste, temperatura w normie, testy ujemne. Chciałabym tylko złapać jej mocz do badań. Została również odrobaczona i zaszczepiona na grzyba, szczepienie z białaczką, jak oczywiście wyzdrowieje. Potem pojechał Kay, który mimo iż jest strachulcem, to w lecznicy okazał się spokojniejszy od domowej Majki. Okazało się też, że Kay nie ma grzyba, tylko jakieś drobne otarcia na pyszczku (alergia, bójka z innym kotem...?) nic się nie świeciło pod lampą, a i ranki nie wyglądały na typowo grzybicze - zrobiło mi się trochę lżej na sercu, ale nie mam powodów do świętowania z powodu Majki.
Zaszczepiliśmy Kaya z białaczką, dostał też Advocate i Stomorgyl, bo okazało się że ma PZD. Muszę też złapać jego kupę do badań, w celu wykluczenia lambli, ale to dopiero w tydzień po odstawieniu metronidazolu. Kay również nie wygląda na chorego, waży 4 kg.
Ostatnia "pacjentka" która była na dzisiaj zapisana, to oczywiście Torina. Ale post będzie długi.
Zaczynam się zastawiać co jest z Toriną nie tak. Dlatego coraz bardziej zaczynam się skłaniać do tomografii komputerowej. Ostatni przykład tego, że z Torina jest naprawdę bardzo źle, wydarzył się wczoraj, podczas zdejmowania kubraczka. Torina zrobiła na moich kolanach siusiu i kupę ze strachu, chociaż tylko delikatnie ściągałam z niej kubraczek. Po ściągnięciu kubraczka nastąpiła tzw. fala liziania. Torina myje się dosłownie wszędzie, w każdym miejscu, i o każdej porzej. Bardzo długo, nawet godzinami. Mycie na zmianę z drapaniem, do tego stopnia, że na kuchennym blacie jest mnóstwo sypiącego się futra. Dzisiaj w lecznicy, kiedy siedziała gdzieś głęboko pod półką (uciekła z wagi) to nawet tam zaczeła się myć, i to mnie bardzo zaniepokoiło - żaden z moich kotów, nawet ten najbardziej zestresowany, nigdy nie umył się w lecznicy. Te koty siedzą zazwyczaj na samym końcu transportera, wciśnięte w kącik i ani drgną, podczas gdy Torina z uporem maniaka liże swoje futerko, nie zwracając uwagi na otocznie. Torina to dwa koty w jednym futrze - pierwsza postać to Torina w kubraczku. Ta kotka potrafi wejść przy mnie do pokoju (nawet w bardzo bliskiej odległości) i położyć się spać. Potrafi nawet siedzieć posadzona na kolanach pozwalając się głaskać. Drugi kot, to Torina bez kubraczka, ta normalna, nieufna, siedząca w kuchni i sprawiająca wrażenie dzikiej dziczy, którą oczywiście nie jest. Torina nie wygląda na domowego kota, nie wygląda też na dzikiego. Tak naprawdę, to nie wiemy co w niej siedzi, i to mnie niepokoi. Torina prawdopodobnie zostanie u nas - nikt nie pokocha lekko świrniętego kota

na dodatek z rzadką chorobą skóry, odporną na wszelkiego rodzaju sterydy i leki. My ją bardzo kochamy, nawet taką jaką jest. Tylko co z tego, skoro Torina nie akceptuje innych kotów? i tutaj koło się zamyka... Torina nie będzie u nas szczęśliwa, a i nikt jej nie adoptuje.
Zapomniałam dopisać: Torinie można jeszcze zrobić badanie w kierunku tarczycy. Niestety, jest ono trochę drogie, bo krew jedzie aż do Niemiec. Niby mogę wziąść fakturę, ale nie chce obciążać fundacji Kotylion, która sama ma pod opieką bardziej potrzebujące, schroniskowe biedy. Coś wymyślę, żeby zdobyć pieniądze, Torina musi być zdrowa i już.
Historia z Mambą to nauczka na przyszłość, szkoda tylko że trzy koty musiały przypłacić to zdrowiem...Dzisiaj w lecznicy zostawiłam ok. 150,00zł za Torinę: Feliway, Krople witaminowe, specjalne jedzonko i Advocate. Oby jej pomogło.Fotki do powiększenia: Torina wyluzowana na kolankach * ranka na łapce * zamyślona Torina.

edit: literówki.