Cześć

,
tu Bodek. Właśnie śpię na parapecie, więc pozwolicie, że tak na słówko tylko wpadnę.
Wczoraj przyjechałem z jakimiś dziwnymi ludźmi do wielkiego bloku i obrażony wlazłem pod kanapę... ale jedzonko tak ładnie pachniało, że w końcu (po mniej więcej pół godziny) zdecydowałem się wyjść i troszkę pojeść.
Przy okazji okazało się, że to towarzystwo również potrafi docenić kota, głaskać, miziać i trzymać na kolanach, więc - wiecie, jak to jest - łaskawie pozwoliłem im się moją skromną, kocią osobą pocieszyć.
Łóżko mam fajne. Nie wiem tylko, czemu ta pani tutaj uważa, że to jej łóżko... No i ten niezbyt duży koleżka z tym przypałowym wiklinowym koszem powiedział do mnie "mały". Kto tu jest, ja się pytam, mały?
Poza tym, jest OK. Ciepło, wygodnie, jedzenie stoi, woda świeża stoi obok, z okna widok interesujący. Położyła by mi ta kobieta koc tutaj, na parapecie... o, dzięki. O to chodziło.
No to całuję Was mocno,
Bodek ;-D