Wwa Ursus. Mamie Jeżynek jednak ma się na życie :)

Postanowiłam, że dzikie dzicze :1luvu:

jeszcze dzisiaj-jutro rozmruczę. Na razie jestem w robocie i nie mam możliwości, ale wieczór i jutro jest nasze

Przesłodkie są..

Ależ śliczne te małe :1luvu:

Ale i tak czarny najpiękniejszy.

Małe są cudne!!

Seidhee na początku chyba żałowała, że jej się trafił taki.. niestandardowy :wink:

, ale godzinę po przekazaniu otrzymałam sms'a, który mi rozradował serce, bo Nowi Opiekunowie zakochali się w maluchu.. A obiecywałam, że tak będzie :lol:

Sytuacja chwilowo opanowana

3 kociaki od Pani A. są w DT

Kociaki zoastały złapane przez Agalenorę i Kaprys2004 :1luvu:

1 jest na DT u Seidhee :1luvu:

2 są na DT u Maryli :1luvu:

Pusia zostaje na DT u Wielbłądzia, ponieważ zupełnie nie boi się jej wrednych burych potffotów :lol:

Jest słodka, kochana i adopcyjna

Bardzo dziękuję Wielbłądziowi, że pomimo niełatwej sytuacji w domu zdecydowała się wziąć Pusię. Dwa tygodnie temu na dictum Pani, żeby puścić Pusię między bloki, bo może tam ją lepszy los spotka, naprawdę nie miałam z nią co zrobić. Czemu zawsze litują się te same osoby?

Z pięciu kociąt udało się złapać trzy. Kruszynka jest za TM [']. Jej bracia na TDT u Agalenory. Podobno rozdzowniły się telefony. Jeśli nic nie wypali, to przejmuję te maluchy na DT.

Dwóch nie udało się złapać. Jutro zadzwonię do Karmicielki i dowiem się, czy jeszcze żyją.

Dodam tylko, że Pusia nazywa się teraz Tulec (oficjalnie Przytulia/Tulia) i że jest to najstosowniejsze imię, jakie tylko można było dla niej wymyśleć :1luvu:

Wczoraj została zaszczepiona i nadeszła niestety pora puszczenia w eter pierwszych ogłoszeń adopcyjnych

oj, a co z tymi 2 niezłapanymi jeśli żyją? to chyba dzikusy będą

Cieszę się, że póki co wszystko jest ok :ok:

Kociaki nadal siedzą w deskach. Ze względu na pogodę nawet nie ma szans, żeby zastawić na nie klatkę :roll:

Może jakoś w weekend?

Kotka Pani Krysi Karmicielki jest chora

Badanie krwi kotki - Zuzi, wykazało podwyższony mocznik i kreatyninę :cry:

Ze względu na mało zasobny portfel Pani Krystyny nie zrobiliśmy wielu badań, które normalnie trzeba byłoby w tej sytuacji zrobić np. USG nerek, które dałoby informację o tym w jakim stopniu uszkodzone są nerki.

Zuzia jest mocno starszym kotem (powyżej 10 lat), była jednym z wolnożyjacych dokarmianych przez Panią Krysię kotów. Zawsze źle znosiła towarzystwo innych kotów. Zanim sprowadziłam się do Ursusa i nie zaczęłam pomagać Pani Krysi, zajmowała się tym ariel i jej Mama (Mama ariel pracuje w Ursusie). Dzięki ariel i jej Mamie, Zuzia została wysterylizowana, miała leczone oczy, usunięte zęby, została zaszczepiona. Ariel i jej Mama namówiły także Panią Krysię, aby wzięła do siebie Zuzię do domu. Pani Krysia jest mocno starszą i schorowaną osobę i nie chciała brać już kota do domu. Jednak Zuzia także źle znosiła życie "na wolności". Miała problemy ze zdrowiem i nie dogadywała się z innymi kotami. Tak więc Pani Krysia wzięła ją do siebie tak ze cztery lata temu. Obie były zadowolone z tego układu.

Niestety Zuzia ostatnio nie czuła się dobrze i badania krwi wykazały jedną z najgorszych opcji - niewydolność nerek

postaram się znaleźć coś na bazarek dla kotki zawsze to dodatkowy grosz na badanie

Różne nerkowe karmy, którymi Szczuruś wzgardził, mogę oddać... Mogę też podzielić się lespewetem i rubenalem, mam dużo ipakitine - o ile któryś z tych leków jest potrzebny, daj znać.

biedulka
a ile kosztuje to USG?

Takie usg to ok. 100,00 zł.

niezła suma
ale jakby się parę dobrych dusz po troszkę złożyło...
pierwsze 30 zł już jest

Na razie umówiłam się w lecznicy, że dajemy pięć dni kroplówki + catosal i furosemid. Potem będą badania krwi i zobaczymy, czy jest poprawa.
Obawiam się, że niezależnie od tych wyników decyzja będzie bardzo trudna

Ja przez te pięć dni chodzę robić kroplówki. Ale nie mogę tam chodzić codziennie i kontrolować stanu zdrowia kota i robić mu kroplówek.
Ta Pani sama jest stara, schorowana i ledwo wychodzi karmić koty. Ostatnio porusza się już o kulach. Obawiam się, że samodzielne robienie kotu kroplówek (oczywiście tylko podskórnych), będzie dla tej Pani zbyt dużym wyzwaniem.

Pani chciałby, aby kot odszedł w domu. Tłumaczyłam jej, że w przypadku tego schorzenia, to nie jest możliwe.

Obawiam się, że Pani może mnie oszukiwać co do tego, że robi kroplówki, tego jak kot się czuje. A tymczasem kot będzie umierał

Może moje podejrzenia są niesłuszne. Ale ona mnie już oszukiwała, że kotów nie karmi i jak głupia chodziłam zastawiać klatki, a koty były nażarte i mały mnie w doopie. Widzę też jaki jest jej stosunek do kotów wolnozyjących. Dopóki je, to jest dobrze. Dzięki takiemu podejściu jeden kot umarł, a drugiego zgarnęłam już w stanie agonalnym.

Nie jestem w stanie chodzić tam codziennie i leczyć tego kota.

Acha, chyba nie wspomniałam o najważniejszym. Zuzia nigdy nie akceptowała innych kotów. Więc wzięcie starego, chorego kota do mieszkania pełnego potfforów nie wchodzi w grę. Gdyby to było schorzenie, które można wyleczyć i oddać kota, to inna sprawa.

Na razie nie zrobiłam kotu wielu kosztownych badań. Np. testów na FIV i FeLV nie zrobiłam. Po prostu nie wiem, czy jest sens robić te badania, jeśli podawanie leków Zuzi będzie fikcją.

Po prostu na dzień dzisiejszy nie wiem co dalej

Plany są bardzo krótktookresowe. Na razie obejmują jeszcze cztery dni.

no to rzeczywiście patowa sytuacja

Zuzia najwyraźniej postanowiła nie stwarzać swoją osobą dalszych problemów i dzisiaj umarła [']

Śpij spokojnie koteczku ['] Przepraszam, że musiałaś się męczyć, że nie uśpiłam Cię przy pierwszej wizycie u wet.

Ale naprawdę nikt nie podejrzewał, że jest aż tak źle. Do lekarki mam całkowite zaufanie i wiem, że nie sugerowałaby leczenia, gdyby wyniki krwi były tragiczne. Zuzi po kroplówkach w lecznicy poprawiło się. W środę, gdy byłam z nią po raz ostatni u lekarza, ocierała się o nogi Pani Krysi, zadowolona, że wróciła do domu.
Wczoraj nie wygląda także gorzej niż w środę.
Dzisiaj, gdy przyszłam dowiedziałam się, że jest bardzo źle

Kotka chodzi i jęczy. Zamierzałam zabrać ją do lecznicy. Jednak Zuzia tak jak wyżej napisałam, postanowiła nie sprawiać już więcej kłopotów

Wwa Ursus. Mamie Jeżynek jednak ma się na życie :)

Kto przegląda forum