W niedzielne popoludnie, na boisku o wdziecznej nazwie Salon Marychy, rozegral sie mecz kwalifikacyjny miedzy druzyna Krecidupki Sissiowate i druzyna Zemsta Niedzwiedzia.
Tradycyjnie srebrna pilka aluminiowa zostala wygrzebana z czelusci przystadionowych i na boisko wbiegli wypoczeci pilkarze, gotowi dac z siebie wszystko.
Po kilku mrozacych w zylach krew podaniach miedzy stolem a sofa, na pierwszy plan wysunal sie pilkarz grajacy w ataku Niedzwiedzi, o mocarnej ksywce Michu... prosze Panstwa, niesamowite zagranie, co za kontrola, dryblowanie nosem, wspomagane rozlozysta pupa, odpieranie przeciwnikow jednym cieciem lapy, koziolki nad pilka dwojkami... to chyba mantra jakas jest...podanie do kibica o imieniu Marycha, ktora pospiesznie oddaje pilke Niedzwiedziom... Michu na prowadzeniu...zbliza sie do bramki...tak...taaak!...prosze Panstwaaa... i goool!!!!! W sam naroznik podkomodowej bramki, co za precyzja, co za klasa!
Pilkarz Niedzwiedzi chce przystemplowac swoj sukces i raz na zawsze zapisac sie w kronikach pilkarskich... nie sztuka wbic pilke do bramki - sztuka wykopac ja potem z bramki!
Pilkarz o imieniu Michu rzuca sie do przodu, owija swe wysportowane cialo wokol nogi komody (bramki, znaczy sie

Kibice szaleja, zwlaszcza Marysia zapomina sie kompletnie i wpada na boisko, rzucajac sie plackiem na podloge i padajac u stop dzielnego zawodnika. Tego jeszcze nie bylo, prosze Panstwa!
Michu z poswieceniem lwa dopada pazurami pilki pod komo...bramka, i szarpie, ciagnie, zakleszcza ile bozia dala... wsrod publicznosci rozlega sie przeszywajacy krzyk... musi z wrazenia... Michu zaciesnia kleszcz wokol pilki... wrzask sie nasila... pilka sie wyrywa... tego jeszcze nie bylo... pilka wymyka sie z objec Micha, znika pod bramka... Marysia kwiczy z bolu i ssie palec... to po co pchala paluchy na boisko i w srodku meczu w bramce grzebala???!!!
Przerwa!
