Jako, że dostałam dziś propozycję DS dla malca pojechałyśmy z Grażyną łapać (dzięki Grażyna, wielkie dzięki za całą pomoc

).
Maluda oczywiście kręciła się przy budynku. Tak była głodna, że sama weszła do transporterka.
Oczy mnie jednak nie myliły w środę i jest tam jeszcze jedno kocię z tego samego miotu, czarne z białymi łapkami, ale pomimo poszukiwań akurat dziś je wcieło, bo tak złapałybyśmy oba.
Plan był taki: do weta i do DS.
Oczywiście maluda to dziewczynka. Zdrowa, 2 i pół miesiąca, nawet uszy czyste, jedynie raptem jedna pchła na niej skoczyła, więc dziecię zostało spsikane i odrobaczone. Oto panienka:

A teraz najlepsze: mała nie dojechała do DS bo została adoptowana od ręki w gabinecie weterynaryjnym
I tym sposobem drugie kocię także bedzie miało DS, bo ten, który miał być dziś dokocony burą panienką weźmie to drugie. A więc łapiemy w poniedziałek.
Kupiłyśmy losy na Lotto
