Na zmiane jestem wściekła i ryczeć mi sie chce
Jestem zbyt naiwna. Ludzie chyba nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać swoją obłudą, fałszem itp. Dostają od nas wychuchane, zdrowe, zadbane koty. Z cieżkim sercem rozstajemy sie z tymi zwierzakami, ale gdzieś ta nutka zdrowego rozsadku owi nam, żylko w ten sposób pomożemy innym. W zamian oczekujemy tylko dobrej opieki i szczerej informacji...czy to tak dużo
Adres zlokalizowaliśmy i mieszkanie też. Niestety nikt nie otwierał. Od sąsiadów a właściwie od fajnej sąsiadki, która ma dwa koty dowiedzieliśmy sie, że ktoś tam przebywa ale tylko późną porą i nie jest nawet przekonana czy tam nocuje

Okna były pootwierane na oścież, ale bez firan i wyglądało to całściowo jakby nikt nie mieszkał, albo zaczął robic remont, bo jedno okno było wymienione na plastikowe. To oczywiście takie gdybanie niedoszłego detektywa

Wydaje nam sie, ze gdyby Folk wypadł z okna (3 pietro) niemiałby szans na przeżycie. Pod oknami tylko niewielki chodnik i szeroka ruchliwa ulica

Wole nawet nie myśleć co temu kotu mogło sie przytrafić

Na szczescie Folk jest bezpieczny.
Tylko co z Angelo
Uruchomiłam dzisiaj wszystkie kontakty karmicielek z najbliższej okolicy. Jusia_P pokazała nam miejsca karmienia kotów. ROzmawialiśmy z ludzmi, nikt nie był do nas negatywnie nastawiony.
Potzrebujemy ogłoszeń, fotek i bedziemy szukać Angelo. Fotki porozdaje karmicielką i osobą, z miejsc gdzie koty przebywają. Zostawie w pobliskich sklepach, gdzie sie da. Jeśli żyje może uda sie go odnaleść