AMALEK PRZEGRAŁ WALKE O ŻYCIE :( - WIELKI DŁUG TYCHY :(

tak wiem co czujesz

ja dziś straciłam swoją malutką kotkę z tego wątku viewtopic.php?f=1&t=116157
siedzę i się obwiniam

i wyję

chociaż Amalek i moja Zorka pewnie już brykają w niebie

Wciąż mam przed oczami widok kiedy pierwszy raz ujrzałam Amalka leżącego pod drzewem koło ruchliwej ulicy. Tyle ludzi wokół, tyle aut a bezbronne cierpiące kocię samo na środku ogrmnego miasta. Miasta ludzi bez serca i współczucia... Podchodziłam do niego ostrożnie, a on patrzył na mnie oczami, którymi chciał powiedzieć "Tak bardzo się boję". U weterynarza cierpliwie leżał, pozwalał się zbadać. Potem gdy niosłam go zawiniętego w mój szalik do Justyny przytulał się do mnie, i wystawiał główkę dając się drapać po nosku i pod uszkiem i znowu jakby chciał powiedzieć "nikt mnie nigdy nie drapał jakie to miłe" i próbował zasnąć na rękach bo było tak ciepło pod szaliczkiem.

Boże jak smutno, że taka mała istotka musiała tyle wycierpieć. Amalku kochany znałam cie krótko, ale musisz wiedzieć, że było pare osób, które o ciebie walczyły i nie jesteś niczyj, jesteś nasz na zawsze...[']

Bardzo mi przykro... [*] :cry:

* AMALEK *
Był to kociak o futerku czarnym,
a wcześniej o życiu marnym.
Był taki maleńki i kochany,
lecz inny los był mu dany.
Teraz gdzie indziej wiedzie szczęśliwe już życie,
i może zapomnieć o tym złym ziemskim bycie.
Będzie pamiętał te krótkie chwile,
kiedy ktoś go otoczył miłością mile.
Do innych odszedł za Most Teczowy :aniolek:

tam gdzie inny świat tak kolorowy.
Gdzie nie ma bólu i cierpienia,
gdzie nie ma możliwości zranienia.
Lecz w sercach naszych już na zawsze pozostaną o nim wspomnienia.