Szelti.... Przylepka zostaje u Sis ;)

i dziś:

Jakie śliczne :1luvu:

Przylepka pięknieje chyba z dnia na dzień :1luvu:

słodziusie te pyszczki :1luvu:

Łojej

, te łapulki różowe... diablątko i aniołczątko, hłehłe.
A jak zdrówienko dziewczyneczek?

zdrówko, chciałam napisać, że lepiej. To dziś rano jak na złość Lepcia znów zasr... Wracamy do metronidazolu. Ech, srajtek jeden, nie chce się doleczyć.
Pokazywałam im dziś mysz, prawdziwą, a tam, liść to jest to, a mysz? kto by się tym bawił.
Szelti jest miłośniczką liści, codziennie wynoszę po kilka z kuchni, a ta znów wnosi.

Sis pisze:zdrówko, chciałam napisać, że lepiej. To dziś rano jak na złość Lepcia znów zasr... Wracamy do metronidazolu. Ech, srajtek jeden, nie chce się doleczyć.
Pokazywałam im dziś mysz, prawdziwą, a tam, liść to jest to, a mysz? kto by się tym bawił.
Szelti jest miłośniczką liści, codziennie wynoszę po kilka z kuchni, a ta znów wnosi.

He-he, mysz od takiej Przylepki jest niewiele mniejsza, nie ma co ryzykować :mrgreen:

Najlepiej nie zauważać...
Nasze podwórkowce zupełnie obojętnie przechodzą obok kawek, na pół metra, a na widok wróbelka dostają szału i leca sto metrów :mrgreen:

nie ma jak mierzyć zamiary wedle sił

Przylepcia zwymiotowała metronidazol i taninal razem ze stadkiem glist. Obie zaraz dostały odrobalacza. Może to i sprawka glist, te problemy jelitowe małej.

Bleee, to musiał być ochydny widok

do dziś pamiętam jak moja Buka i Mamba zwymiotowali kłąb żywych jeszcze glizd

i jak się czuje Przylepcia?

Oby to były "tylko" robaki i oby było już lepiej :ok:

Wczoraj znów były glisty... I osowiała mała przez cały dzień. Dziś weselsza, za to biegunka.
No i tak się bujamy.

Biedne maleństwo, pewnie te glisty niewiele mniejsze od niej są :evil:

Czy o Szelki ktoś pyta...? jest odzew?

Takiej ilości glist na raz to w życiu nie widziałam. Woczraj dostały milbemax (dzięki, Anetko :1luvu:

), i od wczoraj w kuwecie nareszcie martwe życie wewnętrzne.
Dziś obie śpiące, Przylepka jakaś marudna i tylko na ramieniu by siedziała albo na kolankach.
Czy pyają? Byo jedno zapytanie, ale że poza Łodzią jestem, pokierowałam pana do schronu. Zresztą nie wiem, czy Szelki nie zostanie na wsi. Przylepka raczej do domu niewychodzącego, zmarzluch jest i delikatna i wciąż na kolanka i na kolanka... Szelki śmiga, lubi po dworze biegać, gonić liście, po stole i lodówce niestety też. I po firankach też.
Brzydka pogoda to i fot nowych nie ma.

Kciuki za dziewuszki śliczne

Szelti.... Przylepka zostaje u Sis ;)

Kto przegląda forum