Dzwoniła jakaś pani z ogłoszenia o kociakach - chciałaby kocurka. Jak powiedziałam że owszem jest, ale wymaga operacji, to stwierdziła że jest teraz na urlopie więc zadzwoni jeszcze raz jak wróci...
Obawiam się, że jednak nie zadzwoni

Ja za ok 2 tygodnie jadę na własny urlop. Najpierw myślałam, że skoro nikt nie pomoże mi z Willym, to wezmę urlop na zoperowanie go i rekonwalescencję, ale mój TŻ się zbuntował, że to my mieliśmy jechać na urlop a nie operować kota. Ciężko nie przyznać mu racji, zwłaszcza że od 3 miesięcy koty są na pierwszym miejscu i nie mam dla niego czasu. Nie mieszkamy razem więc każda minuta razem jest na wagę złota

Czy ktoś pomoże mi i Willy'emu?