Z rana przyszła sąsiadka, że nasz samochód miauczy. Tata musiał rozebrać silnik, żeby dotrzeć do burego koteczka. Wypuszczony uciekł, ale wieczorem znów głośno miauczał na parkingu i w sumie sam z ciekawości wszedł do transportera.
Kotek jest malutki, ma ok. miesiąca, jest bardzo dziki, głośno, głośno miauczy i syczy, gdy go się bierze, ale nie próbuje żadnej agresji. Wydaje mi się, że jest mocno przerażony. Nie jest chyba bardzo chory, z tego co wywnioskowałam patrząc na niego po ciemku, nic mu nie jest. Wygląda na to, że się gdzieś zagubił i nie może znaleźć matki. Oczywiście muszę mieć gości, więc kotek zamieszkał w schowku. Mam nadzieję, że sąsiedzi nie zrobią burdy. Wstawiłam mu prowizoryczną kuwetę, bo Pinka nie odda swojej, do transportera wrzuciłam poduszkę, i butelkę z ciepłą wodą owiniętą polarem. W schowku ma dużo zakamarków w których może się schować.
http://i22.photobucket.com/albums/b326/ ... C_4402.jpg