Dziękuję

Są bardzo potrzebne - według wetki nie jest może bardzo źle, ale też nie można powiedzieć, by było dobrze. Biszkopcik nadal jest słaby, choć podnosi główkę, rozgląda się, próbuje pełzać i, co najważniejsze, choć trochę zasysa mleczka. Niewiele, bardziej woli przyssać się do palca niż ciągnąć jedzonko, ale ssie

Niestety, jedzenie oznacza też wzdęcie - dziś znów brzuszek się nieładnie zaokrąglił, na szczęście po espumisanie trochę ustąpiło. No i kupka była, papkowata, żółta, ale była.
Inne sadzą równe bobki, a brzuszki mają miękkie

Próbowałam dziś ostrzyc pazurki. Z czterech niezbędnych do tego składników, tj. światła, obcinaczki, dobrego wzroku i kociaka, ten ostatni odmówił współpracy. Senna, rozmruczana Czarna zamieniła się we wrzeszczącą i drapiącą furię. O co jej chodziło, nie umiem powiedzieć, bo podsuniętą strzykawkę z mleczkiem zlekceważyła.
W ogóle, to maluchy drapią na potęgę. Jeden z drugim, wyciągnięte na kolana w celu karmienia zachowują się tak, jakby chciały się przekopać przez wszystko, co im stanie na drodze w poszukiwaniu jedzenia - także przez samo jedzenie. Jest wrzask, a przednie łapki zamieniają się w młynek. Wreszcie udaje się takiego delikwenta nieco unieruchomić i podsunąć mu w pyszczek strzykawkę, wrzask zamienia się w coś takiego: ssy - ssy - ssy - CMOK! ssy - ssy - ssy - CMOK! ssy - ssy - ssy - CMOK! To cmok jest w momencie, gdy do strzykawki zasysane jest powietrze w miejsce wyssanego mleka. Celują w tym Czarna, Marmur i Szylkreta.
Smoczki poszły w odstawkę - te, co używałam na początku, długie i cienkie, są za długie - kociaki łykają je w całości. Te od butelki z kolei - za szerokie, nie pasują. Za to sama końcówka strzykawki idealnie pasuje na języczek i jest obsysana, obgryzana i ciamkana.
A, i jeszcze jedno - dziś rano wymacałam w pyszczku Czarnej cztery igiełki, wyraźniejsze niż ta piłku, która do tej pory była z przodu na dziąsłach. A po południu wyczułam analogiczne kolce u Marmura.
Mamy ząbki
