Wczoraj w pracy odwiedziła nas koleżanka z córeczką w wieku Piotrusia więc mogłam ją sobie dłużej poobserwować oczywiście myśląc o Piotrusiu
.....Pamiętacie może że planowałam na początku września kilkudniowy pobyt w Krakowie.
Oczywiście wypadałoby odwiedzić swoje ciocie, spotkać koleżankę, z którą utrzymuję kontakt już 40 lat

Nawet próbowałam się umawiać z niektórymi spośród z Was ale....większość planów diabli wzięli – zamiast 5 dni będę może niecałe 3 i dużo w towarzystwie brata bo to jest główny oficjalny powód mojej wycieczki – omawianie szczegółów zamieszkania i przygotowanie mieszkania dla Krzysia na okres studiów.
Miałam tez własne tajemne plany – nareszcie mogłam iść do archiwum i zająć się poszukiwaniami genealogicznymi ze strony rodziny Mamy. Niestety podczas wakacji archiwum nie było czynne a wkrótce w mieszkaniu pojawi się jeszcze jeden chłopak, który już mieszka z bratankiem.
Brak aparatu uniemożliwia zrobienie zdjęć grobów całkiem nowych osób z mojego drzewa .
W dalszym ciągu nie napisałam dlaczego muszę zmienić plan!
W poniedziałek napisałam że mąż poszedł na kolejną rozmowę w sprawie pracy i od 1 września pojawiła się szansa na pracę na czas określony na zastępstwo z dojazdem poza Warszawę czyli nie będzie go w domu jeszcze dłużej niż mnie... i w związku z tym pojawia się kolejny problem....
Jest zimno, leje deszcz a na działce mam prawie 6-tygodniową trawę czyli bardzo dużą i planowałam na jutro skoszenie
