Kotka już od piątku jest w nowym domu. Zaadoptowała ją nasza znajoma, która już ma kotkę od Kaliny.
Dostała nawet imię - Lula

Luleńka to żadna tam niebieska rosyjska, to klasyczny egzemplarz niespotykanej rasy - korat. Jesteśmy niemal pewne, bo znajoma ma album z kotami i budowa ciała, czaski koteczki, oczy, są jak wypisz-wymaluj ze zdjęcia.
Jest jeden problem, jak to zwykle przy dokoceniach - syczą na siebie i buczą z Miecią, pierwszą koteczką. Były też łapoczyny, Miecia ma podrapany nos. Kotki są narazie izolowane na noc i pod nieobecność domowników. To dopiero 3 dzień, mam nadzieję, że się poprawi sytuacja - jak nie, to będziemy szukać Luli nowego domu.
Było by szkoda, bo dom dobry, sprawdzony.
Lula jest wspaniała, uwielbia być głaskana, być na rękach, na kolanach, mruczy jak się ją tylko dotknie.
Aż dziw bierze, że była bezdomna przez rok, a może i dłużej, a Kalina łapała ją na klatkę łapkę, bo nie podchodziła do człowieka.