Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 14, 2010 20:56 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Koty były już raz odrobaczone, więc ich stan w czasie szczepienia był ok.
A bezpieczniej dla kociaków, że już są zaszczepione, bo pp to jednak poważne zagrożenie. Więc wet postąpił rozsądnie moim zdaniem.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sie 19, 2010 13:40 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Ja wymiękam ...
Zgadnijcie, co znalazłem dzisiaj pod furtką. Malutkie kocię, z miesiąc, półtorej i mamusię.
One się komunikują telepatycznie, czy jak?
Na 100% nikt nie podrzucił.
Nic, muszą sobie radzić. Nie chcę skończyć jak Villas.
Najgorsze, że ja próbuję odpędzić, kszy kszy itd., a on sobie z tego nic nie robi...
Gdyby ktoś chciał ładnego kotka, to zapraszam.

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Czw sie 19, 2010 13:57 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Trafiają na dobrych ludzi...

Pomóż im znaleźć dom...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 19, 2010 13:59 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Niestety - koty to piekielnie madre stworzenia i na dodatek okropni plotkarze.
Co zrobisz z nowym nabytkiem? Może poproś o pomoc w ogłaszaniu? Wakacje się kończą, to i adopcje ruszą...
A swoją drogą Feniks - wydajesz mi się nierzeczywisty, a Twój wątek - jakąś bajką :kotek:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 19, 2010 14:46 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

A w relacjach z moją 4-ką nastąpił pewien regres. Od kiedy wypuściłem je na dom uciekają, kiedy chcę wziąć je na ręce. A jak były w 1 pokoju, to nie miały nic przeciwko. Nie wiem, może to dlatego, że teraz kojarzę im się z maścią na świerzb. Próbuję ostatnio metody "na siłę" - fakt, posiedzą wtedy na kolanach spokojnie minutę, ale zaraz potem uciekają.

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Czw sie 19, 2010 15:09 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

To są rozbrykane, małe dzieciaki, tyle wrażeń dookoła, tyle nowych miejsc, trzeba to wszystko obejrzeć, szkoda czasu na przytulanki. To dobre dla staruszków. Nie ustawajcie w podtrzymywaniu kontaktu, nie zrażajcie się, a za jakiś czas, jak dorosną, to prawdopodobnie docenią ciepłe ręce i kolana. Kociaki najbardziej lubią szaleć, przytulanki są fajne, kiedy są zaspane, kiedy drzemią, albo tuż po obudzeniu. A w nocy pchają się do waszego łóżka?
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Czw sie 19, 2010 15:41 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Teraz kociaki po prostu "nie maja czasu" na mizianki, muszą wszystko sprawdzić :wink:

No i ta maść, na pewno ich nie zachęca :mrgreen:
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Czw sie 19, 2010 20:25 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Kotki co jakiś czas powinny wracać do swojego pokoju i pobyć tam. Najlepiej wołać je na jedzenie, przylecą chętnie i z własnej woli. Wtedy można je socjalizować. Powinny wiedzieć, że tam jest ich podstawowe miejsce pobytu. Ułatwisz sobie w ten sposób wiele spraw w przyszłości, choćby czesanie, podawanie pastylek, itd., a poza tym czasem w domu występuje jakieś zagrożenie typu ekipa remontowa, wtedy lepiej, żeby siedziały odizolowane, bo ryzykujesz kontakt kota z toksyczną substancją lub ucieczkę przez niedomknięte w rozgardiaszu drzwi.
A ci nowi przybysze, to dziczki? Bo jeśli oswojone, to jednak wdrożyłabym śledztwo, czy komuś nie zginęły. Wywieś ogłoszenia o nich, tylko zrób ściemę, że odwiozłeś do schroniska - to zniechęci ewentualnych chętnych do podrzucania.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt sie 20, 2010 18:23 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Słuchajcie, a czy to jest normalne, że kociaki mają już ponad 4 miesiące, jedzenie w misce non-stop, a mama nadal je dokarmia?

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Sob sie 21, 2010 1:34 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Normalne :)
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15208
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob sie 21, 2010 20:34 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

annskr pisze:
Pomóż im znaleźć dom...


Nie przeginaj :?
1 kota bierze się dla siebie
2 dla tego 1-go
3 z dobrego serca
4 z ogromnego serca
5 to już wykorzystywanie dobroci

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Sob sie 21, 2010 20:35 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

mziel52 pisze:Normalne :)


To one tak do "40-ki" będą? :)

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Sob sie 21, 2010 20:36 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

wania71 pisze:Kociaki najbardziej lubią szaleć, przytulanki są fajne, kiedy są zaspane, kiedy drzemią, albo tuż po obudzeniu.


To prawda. Tylko wtedy dają do siebie podejść.
I to też jest dziwne, bo na przykład ucieka, ucieka, a za 5 minut daje się głaskać po brzuchu. Ech, kocia logika...

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Sob sie 21, 2010 20:39 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

mziel52 pisze:A ci nowi przybysze, to dziczki? Bo jeśli oswojone, to jednak wdrożyłabym śledztwo, czy komuś nie zginęły. Wywieś ogłoszenia o nich, tylko zrób ściemę, że odwiozłeś do schroniska - to zniechęci ewentualnych chętnych do podrzucania.


No raczej dziczki. Jakieś małe, przeraźliwie wołające (chyba mamę) kocię i mama, która czmycha na sam widok człowieka. Zanim zdążyłem się zastanowić, już sobie poszły. Takie sprawy to nie jest już takie hop siup, bo raz, że nie wiem, jak zareagowałyby na nowych przybyszy te koty, które już mam, a dwa, że mogłyby przynieść im jakieś choroby, więc to jest też kwestia odpowiedzialności za koty, którymi już się zaopiekowałem. Naprawdę uważam, że 4 to już dość :)

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

Post » Sob sie 21, 2010 20:39 Re: Pomocy! Przyszła do mnie kota i 3 młode. Co robić?

Kochani,

Czas na relację. Mama to Milka, biały to Białasek, czarny Filip, a to czwarte

to Myszka. Towarzystwo już się tak rozbrykało, że ganiają się po całym domu z

szybkością błyskawicy. Oczywiście najlepsza pora na dzikie harce to środek

nocy. Ja zaczynam podejrzewać, że to są kocie wampiry, bo dzisiaj była taka

akcja. W pokoju były opuszczone rolety. Ciemno jak nie wiem. Koty szaleją. Jak

tylko podniosłem rolety i wpadło światło, natychmiast skryły się w kąt i

zasnęły.

Oczywiście zakup legowiska to był głupi pomysł. Każdy kot śpi, gdzie mu się

podoba. Ostatnio wszystkie 4 na szklanym stole. Jest jeszcze taka

konfiguracja, że Milka sama na środku przedpokoju, przez który ciągle musimy

przechodzić, Filip przytulony z Myszką, a Białasek na zdemolowanym kartonowym

pudle, które teraz wygląda jak tron, a on jak tam siedzi to taki mafia boss :)

Jest jeszcze trzecie miejsce - pod łóżkiem. Ale już niedługo, hehe, bo rosną w

oczach i zaraz się im tam kuperki nie zmieszczą. Maluchy się chowają, a Milka

biedna chodzi wokół tego łóżka i grucha.

W ogóle bałem się, że ona taka biedna, sama, bo nie ma się z kim pobawić, bo

maluchy same ze sobą, ale ostatnio, jak jej przeszła rujka, to tak dała czadu,

że dywan z pierwszego piętra znalazł się na parterze. Do dziś nie doszedłem,

co one tej nocy robiły.

Zauważyłem, że jest mnóstwo mitów dotyczących kotów. Te legendarne zniszczenia. Moje od razu załapały, co to drapak, kuweta itd. Zapewne kiedyś coś tam podrapią, ale to nie jest tak, jak czytałem na internecie, że mieszkanie wygląda jak pokój hotelowy po wizycie ROlling Stonesów. Byłem w hodowli, gdzie było 18 kotów i te wielkie zniszczenia, które ludzie przeżywają, to po prostu trochę rys na drewnianych meblach. No przepraszam, ale jak komuś kilka rysek przeszkadza, to nie powinien w ogóle mieć żadnego zwierzęcia, dziecka, ani nie przyjmować znajomych. Jak ktoś chce mieć muzeum a nie dom do życia.

Druga sprawa. Ile to ja się naczytałem, jak to obrzydliwie śmierdzą kocie kupki i wymioty. Wąchałem już i to, i to. I nie wiem, gdzie niby ten smród. To zapewne zależy od tego, czym się kota karmi. Jak jakaś karma śmierdzi, to i kupka i wymiociny będą śmierdziały - proste.

Najtańsze zabawki są najlepsze. Piórko - uwielbiane przez Filipka i Myszkę. Podwójne salta w powietrzu itp. No po prostu bomba. Milka też chętnie za nim gania. Z kolei Białasek bardzo lubi hałasujące piłeczki z brokatem.

Kupiliśmy im kocie drzewko Trixie Malaga. Szczerze mówiąc, to za te pieniądze mogłoby to być lepiej wykonane, ale ujdzie. No tak na 4+. Trochę się tym bawią, nie powiem, i korzystają z drapaka, ale szału nie ma.

śmieję się, że powinienem otworzyć taki kanał konsumencki na YouTube, na którym koty będą testowały różne zabawki.

Szeleszczący, ortalionowy tynel 100 cm Trixie - na początku w ogóle nie wykazywały tym zainteresowania. Drogie jak nie wiem, więc było mi trochę przykro. Ale już pod wieczór zaczęły się dzikie harce. Wskakiwanie z ziemii do tegu tunelu tak, żeby go przy okazji przesunąć i potem taka zabawa - jeden kotek próbuje wyjść przez boczny rękaw, a drugi za wszelką cenę stara się mu to uniemożliwić, ściskając wyjście, albo skacząc na ten rękaw od góry :)
Ale po 2 dniach już im się trochę znudził.

Następna sprawa - zabawka o dziwnej nazwie gonienie serka. Też chyba Trixie, choć nie mam pewności. Piłeczka lata w kółko, jak kotki popychają łapką. W środkowym okręgu druga piłeczka, po którą się sięga od góry i w tym wszystkim jeszcze myszka na patyku z kocimiętką.

Kocimiętka, nie powiem, wzbudziła zainteresowanie - nawet wśród kociąt, które teoretycznie nie są na nią wrażliwe, ale to tak z 10 minut i się znudziło. Natomiast w przepychanie piłeczki faktycznie sobie grały. 2 kotki grają, a 2 oglądają :)

To ciekawe, bo w tych pierwszych dniach, jak koty były jeszcze na dworze, to najodważniejszy i najbardziej ciekawski był Białasek. W tej chwili on najwięcej je i jest już największy, tak że zaczynam mylić go z Milką (niesamowite tempo wzrostu), a z zabaw to najbardziej lub takie stacjonarne. Na zasadzie, że jak mysz sama wejdzie mu pod łapki, to on ją łaskawie złapie. I generalnie ogracznia się do obserwowania akcji.

Filipek okazał się maminsynkiem :) choć też zawsze skory do zabawy, a namniejsza, najbardziej skromniutka Myszka okazała się najbardziej niezmordowanym pogromcą zabawkowych myszek i wydaje mi się, że ona będzie nimi rządzić. A stawiałem najpierw na Białaska, a potem na Filipa.

Słuchajcie, a propos myszek. Kolejny dowód na to, że najtańsze zabawki są najlepsze. Takie malutkie myszki z czymś grzechoczącym w środku. Koty po prostu oszalały. No jaja jak berety. Kot stoi na tylnych łapach, a przednimi żongluje. I harcuje tak po całym pokoju. Odjazd!

Uciekająca piłeczka na baterie z przyczepionym ogonem - wszystkie się tego boją i uciekają przed tym, więc lipa.

Jeśli chodzi o jedzenie, to chyba je rozpuściliśmy. Ostatnio nikt już nawet nie chciał spojrzeć na tuńczyka w sosie własnym ...

Generalnie ze wszystkich najbardziej wypasionych karm największym powodzeniem cieszy się Royal Kitten 36 w saszetkach. Cieszyłem się, że Animonda Broconis jest po 2,50 za 400 g, ale koty nie bardzo, oj nie bardzo. Żona też mówi, że to kiepsko smakuje, że sama chemia :D Ona już tak ma, że zanim coś da kotu, musi najpierw sama spróbować. Co ciekawe, Milka uwielbia takie mokre karmy w galarecie.

Ostatnio dawaliśmy Milce suchego Royala Indoor dla dorosłych, ale ona woli Kitten, a z kolei to dla dorosłych preferują maluchy. I bądź tu mądry. Boję się, żeby nie połamały sobie na tym ząbków, ale wszelkie próby uniemożliwienia im wyjadania sobie nawzajem spaliły na panewce. Leonardo sucha jak najbardziej, Hill's też nie narzekają. Jakieś takie puszeczki Gourmet też chętnie wcinały.

Żona gotuje im piersi z kurczaka itd., ale chyba są wyżarte, bo trochę tam poskubią i zostawiają. Wodę mają zawsze przegotowaną itd. Daliśmy im dużo serca, czasu, zabawek, jedzenia itd. itp. ale ostatnio coś im odbiło i jak tylko mnie widzą, to czmyhają, gdzie pieprz rośnie. Już dawały się głaskać, brać na ręce itd., a teraz uciekają, jakby od tego zależało ich życie. No normalnie panika i popłoch. Nie wiem. Ani na nie nie krzyczymy, ani ich nie karcimy. Mówimy do nich spokojnym, miłym głosem.

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to głupia rada z tym oswajaniem na siłę. Ostatnie kilka dni brałem je na ręce, głaskałem pół minuty i puszczałem, jak już mocno chciały iść. I tak po parę razy dziennie.

Więc teraz jest po prostu paniczna ucieczka na mój widok i nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Żonę darzą większym zaufaniem, ale też jest gorzej niż było.

Na wspólną zabawę przyjdą, a i owszem, ale jak człowiek tylko wstanie lub się do nich zbliży, to od razu jest paniczna ucieczka.

To tak z grubsza tyle. Jak będę miał chwilę, to wrzucę parę zdjęć i filmików.
Dzisiaj w nocy któreś odważyło się położyć się nam w nogach i jak chodzą po domu, to już z podniesionymi do góry ogonami. Zawsze to jakiś sukces.

Ale na razie czujemy się jedynie automatami do podawania jedzenia i sprzątania kuwet i ... smutno nam z tego powodu.

Feniks

 
Posty: 65
Od: Pt sie 06, 2010 17:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], luty-1 i 655 gości